Rz: Z badań wynika, że osiem na dziesięć osób odwiedzających polskie outlety robi w nich zakupy, wydając jednorazowo – średnio – ponad 240 zł. To mało w porównaniu z outletami na Zachodzie. Z czego to wynika?
Wojciech Cieślak, członek zarządu spółki Silesia Outlet: To mniej więcej jedna trzecia tego, co wydają klienci w zachodnich outletach. Z czego to wynika? Oczywiście z różnicy w dochodach między nami i naszymi zachodnimi sąsiadami. Natomiast w ostatnich dziesięciu latach zaobserwowałem 50-procentowy wzrost dochodów z mkw. powierzchni handlowej w polskich outletach – a więc tendencja jest dobra. Zwłaszcza na Śląsku, który po Warszawie jest drugim, co do zamożności, regionem w Polsce. Mieszka tu 2,5 mln ludzi, a Gliwice to drugie po Warszawie miasto w Polsce z najwyższym dochodem na mieszkańca – jak pokazywały dane GUS w 2015 r.
W Polsce w centrach wyprzedaży jest mało marek z najwyższej półki. Czy to się zmieni?
Rynek outletowy jest zawsze odbiciem sytuacji na rynku detalicznym i w regularnych centrach handlowych, a w Polsce salony marek luksusowych są wciąż raczej wyjątkiem niż normą. Polacy nie mają tak zasobnych portfeli jak nasi zachodni sąsiedzi, dlatego u nas tylko w nielicznych outletach można znaleźć butiki luksusowych marek, takich jak np. Armani.
Wraz ze wzrostem zamożności Polaków będzie przybywać także salonów marek premium w centrach handlowych. Poza tym rynek dóbr luksusowych w Polsce rośnie z roku na rok. W 2016 roku jego wartość wyniosła 16,4 mld zł, a do roku 2020 ma się zwiększyć o 27 proc., osiągając poziom bliski 21 mld zł.