Lepiej nie pytać

Niemcy wykazali się ostatnio olimpijskim spokojem.

Publikacja: 30.11.2015 19:55

Mirosław Żukowski

Mirosław Żukowski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Najbogatszy kraj Europy powiedział „nie" igrzyskom, najpierw zimowym, potem letnim. Monachium i Hamburg, które religijnie i historycznie wiele różni, okazały się jednomyślne. O największej porażce może chyba mówić szef MKOl Thomas Bach, ponieważ jest Niemcem.

Odmowa Hamburga to kolejny dowód, że w czasach, gdy świat się chwieje, sport przeżywa kryzys nie tylko z powodu dopingu i korupcji. Bardzo trudno już ludziom wmówić, że igrzyska to wielki honor i same korzyści, bo kto chce wiedzieć, ten wie, jaka jest prawda: dwa tygodnie święta to też ogromne, zwykle o wiele wyższe, niż zakładano w budżecie, wydatki, a cywilizacyjny awans regionu może się dokonać bez igrzysk i bez pozostających po nich „białych słoni", jak po angielsku nazywa się nikomu po wyjeździe sportowców niepotrzebne obiekty kosztujące krocie.

Społeczeństwa prawdziwie obywatelskie nie akceptują już sytuacji, w której koszty wielkich imprez ponoszą kraje i miasta organizatorzy, a ogromna część zysków tuczy organizacje, takie jak MKOl, FIFA czy UEFA. Uwłaszczyły się one na sporcie i działają jak koncerny dbające głównie o zysk.

Niemieckie „nein" jest trochę bardziej zaskakujące niż wyrażony w referendach olimpijski chłód Sztokholmu czy Zakopanego, bo przecież piłkarski mundial okazał się wielkim sukcesem niedawno zjednoczonego państwa. Niemcy pokazali się jako kolorowy, gościnny kraj, zerwali z najgorszymi stereotypami, co dostrzegli nie tylko kibice. Pisano nawet o powtórzeniu „cudu w Bernie", gdy w roku 1954 Niemcy pierwszy raz po wojnie mogli być dumni, bo ich piłkarze zostali mistrzami świata.

Dziś pamięć o mundialu 2006 to jednak nie tylko wspomnienie pięknego lata, lecz także niedawna dymisja szefa niemieckiego futbolu i graniczące z pewnością korupcyjne podejrzenia wobec Franza Beckenbauera (jak się okazuje, kupił on Niemcom tę zabawkę na czarnym rynku).

Ostatnio nastał czas rozliczeń z dopingiem i korupcją, to media i opinia publiczna pogrzebały Seppa Blattera i grzebią właśnie Michela Platiniego, co z olimpizmem nie ma nic wspólnego, ale to ze znaczy, że nie wpływa na klimat wokół sportu. Przestał on być dla dobrze przez media poinformowanych obywateli beztroską radością – odpoczynkiem od polityki, która wszędzie jest brudna, i kryzysu, podczas którego ubodzy ubożeją, a bogaci się bogacą. Jest częścią tego samego świata.

W grze o letnie igrzyska roku 2024 pozostały cztery miasta: Los Angeles, Rzym, Budapeszt i Paryż. Po odmowie Hamburga można już napisać, że święto sportu zorganizują tylko ci, którzy nie zapytali mieszkańców o zdanie. Podobno najwyżej stoją akcje Francuzów, a mer Paryża Anne Hidalgo powiedziała ostatnio, że są sposoby inne niż referendum, by przekonać się o tym, co sądzą paryżanie. Trudno jej uwierzyć, bo wszystko wskazuje, że olimpijska radość przegrywa z olimpijskim strachem i dlatego lepiej nie pytać, co myślą ludzie.

Najbogatszy kraj Europy powiedział „nie" igrzyskom, najpierw zimowym, potem letnim. Monachium i Hamburg, które religijnie i historycznie wiele różni, okazały się jednomyślne. O największej porażce może chyba mówić szef MKOl Thomas Bach, ponieważ jest Niemcem.

Odmowa Hamburga to kolejny dowód, że w czasach, gdy świat się chwieje, sport przeżywa kryzys nie tylko z powodu dopingu i korupcji. Bardzo trudno już ludziom wmówić, że igrzyska to wielki honor i same korzyści, bo kto chce wiedzieć, ten wie, jaka jest prawda: dwa tygodnie święta to też ogromne, zwykle o wiele wyższe, niż zakładano w budżecie, wydatki, a cywilizacyjny awans regionu może się dokonać bez igrzysk i bez pozostających po nich „białych słoni", jak po angielsku nazywa się nikomu po wyjeździe sportowców niepotrzebne obiekty kosztujące krocie.

Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?