Haszczyński: Przykro, przykro jest Europie, gdy ją robak toczy

Pewnie nieświadomie minister środowiska stał się najbardziej prominentnym przedstawicielem polskich władz, który postawił pod znakiem zapytania przyszłość naszego kraju.

Aktualizacja: 02.08.2017 21:38 Publikacja: 02.08.2017 20:52

Haszczyński: Przykro, przykro jest Europie, gdy ją robak toczy

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Czy ma on pozostać w świecie zachodnim, w tym przede wszystkim w Unii Europejskiej, czy jednak znaleźć się w tym, który zaczyna się w środku Puszczy Białowieskiej i kończy gdzieś hen, hen nad Oceanem Spokojnym.

Między obu światami ciężko by było się utrzymać, nie mówiąc o tym, że niewielu Polaków chce podjąć taką próbę (jeszcze mniej jest zainteresowanych przećwiczeniem modelu eurazjatyckiego).

Brzmi to wszystko bardzo poważnie. A przecież, mógłby ktoś powiedzieć, minister Jan Szyszko nie prowadzi rozważań geopolitycznych, jedynie walczy z kornikiem drukarzem. Otóż walka z nieprzyjemnym chrząszczem urosła do problemu o wadze strategicznej.

I to niezależnie od tego, czy od strony przyrodniczej albo ekonomicznej jest słuszna czy nie. Ja nie umiem tego rozstrzygnąć i nawet nie będę próbował. Z powodu emocjonalnego stanu ekologów, leśników, polityków, aktywistów nie potrafię sobie wyrobić opinii o stanie Puszczy Białowieskiej. Ale mam wyrobioną opinię na temat konieczności pozostawienia polskiej części puszczy w UE – zresztą z resztą kraju.

Jan Szyszko, podważając postanowienie unijnego Trybunału Sprawiedliwości, podważył i tę konieczność. Nikt nigdy nie odmówił wykonania decyzji Trybunału w Luksemburgu. Żadne państwo członkowskie Unii nie zdobyło się na to, na co – jak wiele na to wskazuje – zdobył się minister Szyszko, odmawiając wstrzymania wycinki. Postąpił jak bohaterka „Samych swoich", zgodnie z zasadą „sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie". Jest to jednak zasada prostych zabużańskich chłopów w komediowym filmie. Profesor Szyszko nie został zatrudniony do grania w komedii. Musi brać pod uwagę konsekwencje swojego postępowania, te krótkofalowe i długofalowe.

Jakie mogą być te konsekwencje w najbliższym czasie, uzmysłowił nam portal Energetyka24. Ignorowanie przez polskie władze wyroku Trybunału wykorzysta Rosja. Z nią nasze władze toczą bój w tym samym Trybunale, i to w sprawie fundamentalnej dla polskiego bezpieczeństwa, czyli powstrzymania ekspansji Gazpromu w Unii Europejskiej.

W dłuższej perspektywie nieuznawanie werdyktów unijnego Trybunału jest równoznaczne z ogłoszeniem gotowości wyprowadzenia się z UE. „Przykro, przykro jest dębowi, gdy go robak toczy. Ale przykrzej nie móc płakać, gdy łez pełne oczy" – pisał Adam Asnyk w czasach, gdy nie było niepodległej Polski, nie było UE i ministra Szyszki. Co prawda to wiersz o nieszczęśliwej miłości, ale jakoś pasuje do historii kornika drukarza, który zagroził przyszłości Polski na Zachodzie. ©?

Jan Szyszko: Chcę ratować siedliska >A6 Ignorowanie unijnego wyroku to precedens >c2

Czy ma on pozostać w świecie zachodnim, w tym przede wszystkim w Unii Europejskiej, czy jednak znaleźć się w tym, który zaczyna się w środku Puszczy Białowieskiej i kończy gdzieś hen, hen nad Oceanem Spokojnym.

Między obu światami ciężko by było się utrzymać, nie mówiąc o tym, że niewielu Polaków chce podjąć taką próbę (jeszcze mniej jest zainteresowanych przećwiczeniem modelu eurazjatyckiego).

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Komentarze
Sprawa ks. Michała O. Zła nie wolno usprawiedliwiać dobrem
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?