Spór dotyczy sposobu legitymizacji działań dobrej zmiany. Radykalne skrzydło w obozie władzy, ze Zbigniewem Ziobrą włącznie, przekonywało, że to całkowite zerwanie z tradycją ustrojową III RP jest rzeczywistą wolą suwerena. Reformy mniej radykalne to – by użyć słów Ziobry z wywiadu dla tygodnika „Sieci" – działania pozorne.

Wiele wskazuje na to, że Andrzej Duda zakwestionował takie rozumowanie. I okazuje się, że ta decyzja znajduje uznanie w oczach Polaków. Wbrew tezom Ziobry i tych, którzy zachęcają PiS do przyjmowania jak najostrzejszego kursu, weta prezydenta dobrze ocenia połowa wyborców PiS, a tylko co piąty podchodzi do nich krytycznie. Co drugi wyborca PiS ma zatem poglądy umiarkowane, a 20 proc. to radykałowie. Zarazem aż 30 proc. nie potrafi ocenić decyzji Dudy dobrze ani źle. I to te osoby są dziś przedmiotem rozgrywki nazywanej wojną na górze.

Stąd też zupełnie niezawoalowane sugestie ze strony ministra Ziobry, że prezydent zdradził dobrą zmianę. To argumentacja podwójnie chybiona. Po pierwsze, warto pamiętać, że mandat demokratyczny Andrzeja Dudy jest znacznie silniejszy niż partii rządzącej. Duda dostał w 2015 r. 8,6 mln głosów, a PiS jesienią tego samego roku... 5,7 mln. Przekonywanie o zdradzie programu jest zaś o tyle absurdalne, że ani w programie PiS, ani Dudy nie było mowy o dymisji wszystkich sędziów SN.

W dodatku podwójne wybory w 2015 r. PiS wygrał obietnicą odbudowy wspólnoty narodowej, tworzenia bardziej sprawiedliwego, ale też nowoczesnego państwa. Twarzami tego umiarkowanego przekazu PiS zostali Andrzej Duda i Beata Szydło. Gdzie podczas tamtych kampanii był Antoni Macierewicz? Po jednej jego wypowiedzi Szydło natychmiast zwołała konferencję prasową, by zapewnić, że kandydatem na ministra obrony będzie Jarosław Gowin. Zbigniew Ziobro, obok Macierewicza, ale też wraz z Jarosławem Kaczyńskim, nie byli przez sztab wyborczy zanadto eksponowani.

Ale ostrzegając Dudę przed zdradą żelaznego elektoratu, Ziobro ma po części rację. Weto prezydenta dobrze oceniają wyborcy wszystkich sił politycznych – i rządu, i opozycji. Złe oceny pojawiają się wyłącznie w elektoratach PiS (20 proc.) i Kukiz'15 (17 proc.). I tylko w elektoracie partii rządzącej jest tak wysoki odsetek niezdecydowanych. To może zaś oznaczać, że decyzja głowy państwa jest niezrozumiała dla tzw. twardego elektoratu antysystemowego, który kontestuje III RP. To dla prezydenta dość duży kłopot. Pokazuje bowiem, że zdobywając w centrum, może tracić elektorat radykalny. To polityczna kwadratura koła.