Wedle sobie tylko znanego algorytmu posiadający 234 posłów PiS dostał w dziewięciooosobowej komisji pięć miejsc, zaś Platforma (posłów 134) – jednego, podobnie jak Kukiz'15 (36 posłów), Nowoczesna (30 posłów) i PSL (16 posłów). W dodatku większość ekipy PiS to polityczni bulterierzy, na czele z zaufanym człowiekiem prezesa Kaczyńskiego Markiem Suskim i lubującym się w kontrowersjach Stanisławem Piętą.

Komisja w tym składzie gwarantuje nie tylko atak PiS na Platformę. Gwarantuje także atak Nowoczesnej na Platformę. Ryszard Petru wysłał do komisji Witolda Zembaczyńskiego. To syn Ryszarda Zembaczyńskiego, prominentnego działacza Platformy, byłego wieloletniego prezydenta Opola z nadania tej partii. Gdy Zembaczyński senior w czasach prezydentury miał kłopoty z prawem, partia stanęła za nim murem. Dlatego liderzy PO dostali furii, gdy w minionym tygodniu podczas debaty nad powołaniem komisji śledczej Zembaczyński junior ich atakował i wykpiwał.

Komisja do spraw Amber Gold jest tylko środkiem do celu: PiS chce roznieść w pył Platformę i Donalda Tuska, a Nowoczesna nie ma nic przeciwko temu, licząc na przejęcie schedy po PO. A interes klientów? Wbrew służbowym deklaracjom członków komisji śledczej – liczy się znacznie mniej. Świadczy o tym opisywana dziś przez „Rzeczpospolitą" bliźniacza dla Amber Gold historia firmy Remedium. Olsztyńska spółka zostawiła na lodzie niemal pół tysiąca klientów z całej Polski, którzy stracili prawie 37 mln zł. Śledztwo trwa już czwarty rok, a końca nie widać. Prokuratorzy nie wiedzą nawet, w jaki sposób spółka gospodarowała pieniędzmi klientów. Tą sprawą politycy się jednak nie interesują, bo stanowi marną pożywkę – nie padają w niej atrakcyjne nazwiska.

Obecna władza ma prawo politycznie rozliczać opozycję za Amber Gold. Ale najpierw powinna się zająć innymi piramidami finansowymi, z którymi przejęta przez rząd prokuratura nie potrafi sobie poradzić.