Pytanie jednak, czy PiS swoje poparcie zawdzięcza rzeczywiście temu, co Zbigniew Ziobro robi z sądami. Wszystkie wskaźniki dotyczące działalności sądów w Polsce pokazują bowiem, że sytuacja przeciętnego Kowalskiego się pogarsza, zamiast polepszać – przede wszystkim średni czas postępowania trwa coraz dłużej. Zwiększenie wpływu polityków na sądownictwo nie przełożyło się na jego skuteczność.

Wątpliwy jest też argument dotyczący realizacji obietnic wyborczych, ba, niektóre przyjmowane przez PiS rozwiązania są sprzeczne z tym, co zapisano w programie tej partii. Składano np. obietnicę podwyższenia wieku wejścia do zawodu sędziego po to, by sprawy innych ludzi rozstrzygali ludzie bardziej dojrzali. PiS zaś, chcąc przeprowadzić kadrową czystkę, obniżył wiek emerytalny sędziów sądów powszechnych i SN. W programie też nie było słowa o tym, co PiS zrobił z TK czy SN, z wyjątkiem – słusznego skądinąd pomysłu – zwiększenia odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Powoływanie się na wolę suwerena jest tu więc dość gołosłowne.

Do tego dochodzi teraz pogłębiony sondaż dotyczący zmian w sądownictwie, który na zlecenie „Rzeczpospolitej" przeprowadził IBRiS. Wynika z niego – co jest zgodne z diagnozą stawianą przez PiS – że Polacy nie są zadowoleni z działania sądownictwa (tylko 16 proc. ocenia je dobrze lub bardzo dobrze), w dodatku wielu ankietowanych uważa, że sędziowie dziś wcale nie są niezależni (jedynie 28 proc. badanych jest zdania, że sądy są całkowicie lub w dużej mierze niezależne).

Równocześnie jednak trudno dostrzec wielki entuzjazm do zmian przeprowadzanych przez PiS. Tylko 26 proc. ankietowanych deklaruje, że dzięki nim będą mieli większe zaufanie do sądownictwa (przeciwnego zdania jest 44 proc.). Podobnie rozkładają się odpowiedzi na pytanie, czy sądy będą bardziej sprawne czy niezależne. Ponad połowa Polaków źle ocenia zmiany w sądownictwie, a tylko 38 proc. dobrze. 53 proc. źle ocenia zmiany w Trybunale Konstytucyjnym (dobrze – 30 proc).

To zaś oznacza, że do zmian, które PiS wprowadza w wymiarze sprawiedliwości, partii nie udało się przekonać nawet własnych wyborców. Zatem teza o tym, że PiS ma wysokie poparcie mimo awantury o sądy, a nie dzięki reformom, staje się całkiem uprawniona.