Jedna niemiecka gazeta uznała, że wystawa poświęcona 25. rocznicy wzajemnych traktatów jest nacjonalistyczna, bo nie pokazano na niej Wałęsy. Inna pisze, że obecne polityczne przywództwo w Polsce jest dziwaczne i dominują u nas dzikie ataki na Niemcy. Pewna niemiecka dziennikarka na Facebooku pisała o antyniemieckich podżegaczach w Polsce.
W niektórych przypadkach emocje dawno już przekroczyły granice rozsądku. Ale także po polskiej stronie pojawiają się absurdalne opinie na temat Niemiec. Chciałoby się powiedzieć: wróćcie, proszę, na ziemię!
Ale to tylko jeden z problemów polsko-niemieckich relacji. Są inne. Widać, że Polska wciąż nie jest dla Niemiec partnerem nieodzownym. Wyłączenie nas z polityki wobec Ukrainy, druga nitka Nord Streamu, narzucanie siłą absurdalnych rozwiązań dotyczących kryzysu migracyjnego – wszystko to wzmacnia opinię, że dla Berlina sojusz z Warszawą nie jest tak ważny. To się musi zmienić. Polska zbyt dużo wnosi do niemieckiego bezpieczeństwa i dobrobytu, aby być partnerem drugiej kategorii.
Relacje z Niemcami powinny być dla nas przede wszystkim polem realizowania interesów przez formułę równorzędnej współpracy. Nie możemy zapominać, że Niemcy w Europie kontynentalnej mają największy potencjał gospodarczy, polityczny i kulturowy. Nie predestynuje ich on do przywództwa, ale jego waga jest tak ogromna, że może pozytywnie – lub negatywnie – zmieniać bieg spraw na kontynencie.
Niezależnie od tego, jakie rozstrzygnięcie przyniesie referendum w Wielkiej Brytanii, Europę czekają wielkie przetasowania. I dlatego należy zachować wpływ na tak kluczowy czynnik w Europie, jakim są Niemcy.