Szułdrzyński: Listy nie rozwiążą kryzysu konstytucyjnego

Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński ujawnił w czwartek w internetowej telewizji „Rzeczpospolitej", że szef resortu finansów sugerował mu powstrzymanie się od publicznych wypowiedzi do 13 maja, czyli do czasu, gdy agencja ratingowa Moody's ogłosi kolejną ocenę wiarygodności kredytowej Polski.

Aktualizacja: 06.05.2016 08:11 Publikacja: 05.05.2016 20:22

Szułdrzyński: Listy nie rozwiążą kryzysu konstytucyjnego

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W piśmie Paweł Szałamacha przypomina negatywne skutki wcześniejszego obniżenia ratingu przez S&P.

Troskę ministra finansów o dobre oceny zdolności kredytowej naszego kraju przez międzynarodowe agencje można zrozumieć. Negatywna ocena ze strony Moody's byłaby bardzo złą wiadomością dla gospodarki i budżetu państwa. Dobry stan finansów publicznych i dobry rating leżą we wspólnym interesie wszystkich – rządu, opozycji i 36 milionów Polaków, również sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

Intencje szefa resortu finansów mogły więc być szczytne. Tyle że mogą dać efekt odwrotny do zamierzonego, gdyż cała sprawa robi fatalne wrażenie. Apel do prezesa TK pokazuje po raz kolejny, że PiS myli przyczyny ze skutkami.

To nie wypowiedzi prof. Rzeplińskiego będą miały wpływ na rating. Groźba jego obniżenia wynika z chaosu prawnego wywołanego próbą paraliżu Trybunału i będącego konsekwencją działania partii rządzącej. Bywa, że prezes TK wobec polityków Prawa i Sprawiedliwości zachowuje się ostro i konfrontacyjnie. Dostarcza im amunicji, ale to nie on wypowiedział wojnę PiS. To partia rządząca wciągnęła Trybunał w konflikt.

Nie można też zapominać o kontekście – minister Szałamacha apeluje do Andrzeja Rzeplińskiego w środku ostrego sporu. Prezes TK ma więc prawo odebrać list jako nieuprawniony nacisk rządu na niezależny sąd. List Szałamachy, zamiast uspokoić sytuację, rozpoczął kolejny akt rozgrywającego się w Polsce od kilku miesięcy dramatu konstytucyjnego. Sęk w tym, że konsekwencje tego dramatu – nie tylko prawne – odczuwamy wszyscy. Złoty słabnie, koszty obsługi długu rosną, giełda ma się nie najlepiej.

Zamiast więc słać pisma do prezesa Rzeplińskiego, partia rządząca powinna na poważnie zabrać się do rozwiązywania kryzysu konstytucyjnego.

W piśmie Paweł Szałamacha przypomina negatywne skutki wcześniejszego obniżenia ratingu przez S&P.

Troskę ministra finansów o dobre oceny zdolności kredytowej naszego kraju przez międzynarodowe agencje można zrozumieć. Negatywna ocena ze strony Moody's byłaby bardzo złą wiadomością dla gospodarki i budżetu państwa. Dobry stan finansów publicznych i dobry rating leżą we wspólnym interesie wszystkich – rządu, opozycji i 36 milionów Polaków, również sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Donald Trump i Andrzej Duda zjedli kolację. I dobrze, to właśnie polityka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy sceptyczni wobec Unii. To efekt oswajania z geopolityczną katastrofą
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Starcie Trumpa z Bidenem będzie polskimi prawyborami. Ale cena tego będzie wysoka
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk otwarcie atakuje Donalda Trumpa?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Migracja w UE, czyli pyrrusowe zwycięstwo Kaczyńskiego nad Tuskiem