W czasie ostatnich dwóch lat nasze relacje z Unią sprowadzały się do wygłaszania dumnych sentencji o niezawisłości, niezłomności i wierności własnym podglądom. W tym czasie Polska de facto nie uprawiała polityki zagranicznej. Wysyłane na zewnątrz komunikaty były głównie pochodną gry prowadzonej na użytek wewnętrzny.

Odpowiedzi Warszawy na krytykę Unii w sprawie zmian w polskim sądownictwie sprowadzały się do wytykania braku legitymizacji Brukseli do zajmowania się naszymi wewnętrznymi sprawami.

I oto jak gdyby nigdy nic szeregowy poseł PiS zgłasza projekt nowelizacji ustaw sądowych, a politycy tej partii wprost przyznają, że jest to odpowiedź na postulaty Komisji Europejskiej. A przecież, w myśl obowiązującej do niedawna narracji, organ ten nie ma prawa narzucać czegokolwiek suwerennym członkom Wspólnoty. Odmowa publikacji zaległych wyroków Trybunału Konstytucyjnego – jedno z pierwszych źródeł sporu z Brukselą – wynikać miała z fundamentalnie ważnych powodów. Teraz jednak PiS jest gotów je opublikować.

Partia Jarosława Kaczyńskiego zaczyna więc prowadzić ze swoimi europejskimi partnerami grę. Składa im propozycję: cofniemy się o krok, dając wam tym samym szansę wycofania się z postępowania według art. 7, które przecież ani wam, ani nam nie jest na rękę. Ta gra to nic innego jak sedno polityki europejskiej, która polega na uzgadnianiu rozbieżnych interesów 28 państw, na naciskach, szantażach, ale też sojuszach, ofensywach i gotowości do kompromisu.

Jeśli jest to efekt działania Mateusza Morawieckiego, to odniósł on swój największy jak dotąd polityczny sukces, a nie najlepsze pierwsze 100 dni szybko zbledną wobec stawki, o jaką teraz toczy się gra. Jeśli za pomocą realnie dość nieznacznych, lecz kosztownych godnościowo ustępstw PiS będzie w stanie wrócić do głównego nurtu europejskiej polityki, będzie to historyczna zasługa obecnego premiera. Biorąc pod uwagę, że teraz decydować się będą losy nie tylko kolejnego unijnego budżetu, lecz również tego, jak Wspólnota – w której obecność ma strategiczne znaczenie dla polskiego bezpieczeństwa i interesów – będzie w przyszłości wyglądać. Posiadanie wpływu na te procesy jest warte nawet dużo większych ustępstw niż te, które robi PiS.