Rząd przedstawił założenia nowych przepisów antyterrorystycznych, które na pierwszy rzut oka przypominają rozwiązania stosowane w innych krajach, po części zresztą rozważane już za poprzedniej ekipy (choćby rejestracja telefonicznych kart pre-paid, bo to ulubiona metoda komunikacji przestępców).
Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, trzeba więc poczekać na gotowy projekt. Wszak niewinnie brzmiąca nowelizacja ustawy o policji okazała się niedawno ustawą ułatwiającą inwigilację w internecie.
Jednak kondycja służb to nie tyko przepisy, ale także – a może przede wszystkim – ludzie.
A PiS uruchomił w służbach specjalnych personalną karuzelę, idąc niechlubnym śladem wielu poprzednich ekip. Na czele ABW, tak znacząco wzmocnionej nowymi przepisami antyterrorystycznymi, stanął teoretyk, profesor prawa. Nie ma doświadczenia w kontrwywiadzie i zwalczaniu terroryzmu, czyli czołowych zadaniach tej największej w Polsce specsłużby. Strażą Graniczną, która w lipcu – na czas Światowych Dni Młodzieży i szczytu NATO – ma przywrócić kontrole na granicach zewnętrznych Polski, kieruje oficer niskiej rangi, bez doświadczenia w dużych operacjach.
Do tego iskrzy między koordynatorem specsłużb Mariuszem Kamińskim a szefem MSW Mariuszem Błaszczakiem, nadzorującym służby mundurowe, w tym policję. Sama policja od ponad miesiąca nie ma komendanta głównego i szefów wielu regionalnych komend – choć ma się to zmienić po świętach. O sytuacji w BOR nie ma nawet co wspominać, to stajnia Augiasza.