Z jednej strony poczucie odpowiedzialności rządzących za to, w jakich standardach czystości powietrza się żyje, z drugiej nieustające alarmy smogowe, kompletna ignorancja i arogancja władzy. Mamy nieszczęście żyć w tej drugiej strefie i niewiele wskazuje na to, że kiedyś to się zmieni.

Chciałbym, żeby było to zrozumiałe; za kuriozalność tego stanu rzeczy nie obarczam obecnie rządzących. Do kompletnego zaniedbania kwestii czystości środowiska przyczyniły się w czasie ostatniego ćwierćwiecza wszystkie ekipy wolnej Polski. Jakoś zbyt szybko i łatwo przyjęto, że likwidacja po 1989 roku kopcących hut i cuchnących koksowni załatwi sprawę. Zaniedbano inwestycje w zielone technologie, poniechano innowacyjności w energetyce, porzucono plany rozwoju polskiego atomu. Wszystko to wydawało się niepotrzebne, bo za drogie. Rządzący byli zakładnikami krótkowzroczności i lobby górniczego. Jak śmierci bali się górników z kilofami pod KPRM. Nie zrobili też nic, by skutecznie podjąć walkę z paleniem w piecach styropianem i starymi kaloszami.

Za tym brakiem odpowiedzialności rządzących stoi fatalna statystyka chorób, powikłań i przedwczesnej śmiertelności setek tysięcy Polaków. W tym sensie zaniedbania rządzących można uznać za świadomą działalność antynarodową. Ofiarami jesteśmy my i będą nasze dzieci. Widać to szczególnie wyraźnie dziś, kiedy z taką determinacją walczy się z kryzysem demograficznym. Czyż nie łatwiej zadbać o jeszcze żyjących? Czyż wizja zielonej Polski nie byłaby szansą i nadzieją dla kolejnych pokoleń Polaków?

Naprawdę trudno tego nie rozumieć. Ale tego zrozumienia nie widać. Kolejni ministrowie powtarzają oczywistą nieprawdę, że węgiel nie zabija. Owszem, sam węgiel nie, ale benzopiren i pyły już tak. Brak wiedzy czy zła wola? A może to samo, co za czasów poprzedników: typowy polski imposybilizm. Błędne koło z bezradnymi typkami pośrodku, którzy rozkładają ręce i mówią, że się nie da. Ano musi się dać. Nie tylko można, ale trzeba zakazać sprzedaży najgorszych gatunków węgla. Miałów, mułów i flotów, które są odpowiedzialne za większość niskiej emisji. Wesprzeć samorządy w promowaniu nowych technologii grzewczych. Zorganizować system dotacji dla najbiedniejszych. Powrócić do kwestii zmiany miksu energetycznego i w końcu to, co najważniejsze: nauczyć biednych ludzi, że palenie dyktą, oponami i zużytymi gumiakami to żadne „przecież nic się nie stanie", tylko zbiorowe samobójstwo. To ostatnie będzie oczywiście najtrudniejsze.

Dziś kończą się konsultacje przygotowanego przez Ministerstwo Energii projektu rozporządzenia w sprawie norm jakości węgla. Jest to kluczowe rozporządzenie dla poprawy jakości powietrza w Polsce.