Haszczyński: Niemcy po raz pierwszy są bezradne

Nie będzie już dzielenia uchodźców między państwa członkowskie Unii Europejskiej.

Aktualizacja: 18.01.2016 06:38 Publikacja: 17.01.2016 19:02

Haszczyński: Niemcy po raz pierwszy są bezradne

Foto: ROL

Oznacza to, że nie tylko nie będzie stałych kwot. Jak dziś pisze „Rzeczpospolita" – Niemcy w ogóle nie będą zmuszały innych do przyjmowania uchodźców.

Na kwoty nikt się w Polsce nie godził – ani poprzedni, ani obecny rząd, ani zdecydowana większość obywateli. Zmiana niemieckiego stanowiska nie ma jednak nic wspólnego z Polską. Prawie żaden rząd w krajach unijnych nie umie przekonać swoich obywateli, by w najbliższych latach przyjęli dziesiątki tysięcy przybyszów z Azji i Afryki, a może i setki tysięcy. Prawie wszyscy w Europie kierują się teraz zasadą „ratuj się kto może", zamykają granice albo przedłużają procedury akceptowania uchodźców.

Niemcy po raz pierwszy są bezradne, nie mają szans na przeforsowanie swoich pomysłów na poziomie unijnym. Długie lata panowało przekonanie, że Unia Europejska sprawdza się w sytuacjach kryzysowych, a w roli ratownika występuje Berlin (kiedyś razem z Paryżem, ostatnio samodzielnie). Przekonanie to upada na naszych oczach.

Kryzys imigracyjny jest problemem ekonomicznym, ale znacznie ważniejsze są jego skutki dla bezpieczeństwa, spokoju społecznego i kształtu samej wspólnoty. Może być tak, że za dwa lata w UE nie będzie Wielkiej Brytanii, a w drugim co do wielkości kraju – Francji – rządzić będzie ugrupowanie antyunijne (antyniemieckie), antyamerykańskie i prorosyjskie, a z innych krajów, w których jest wielu muzułmanów, będą napływały informacje jak z frontu wojny cywilizacji – o podpalanych domach dla azylantów, bitwach demonstrantów i kontrdemonstrantów, molestowaniu kobiet przez przybyszów i zamachach terrorystycznych. To niestety prawdopodobny scenariusz.

Dziś wszyscy wiedzą, że nie można przyjmować wszystkich, którzy przedrą się do Europy, ale na refleksję jest już za późno. Był na nią czas parę lat temu, gdy na niekontrolowany napływ imigrantów skarżyli się Włosi. O solidarności europejskiej bogata Północ przypomniała sobie pół roku temu.

Nastroje w UE są jednak nadal refleksyjne, właściwie nic się nie robi, by powstrzymać falę imigrantów, by już u wrót Europy identyfikować wśród nich prawdziwych uchodźców. Upłynie kolejne pół roku, zanim zapadnie jakaś decyzja w sprawie poważnej kontroli zewnętrznych granic Wspólnoty, a do tego czasu dotrze na teren Unii kolejny milion imigrantów, głównie muzułmanów.

Na dodatek z powodu rosnącej niechęci do przybyszów ucierpią najbardziej potrzebujący uchodźcy, dzieci, kobiety, ci, co naprawdę cudem uniknęli śmierci z rąk ludzi Baszara Asada czy dżihadystów. Bo oni rozpływają się gdzieś w masach imigrantów, którzy poczuli się zaproszeni do Europy przez Angelę Merkel.

Nie widać żadnych prób pisania dobrego scenariusza. Happy endu nie będzie.

Oznacza to, że nie tylko nie będzie stałych kwot. Jak dziś pisze „Rzeczpospolita" – Niemcy w ogóle nie będą zmuszały innych do przyjmowania uchodźców.

Na kwoty nikt się w Polsce nie godził – ani poprzedni, ani obecny rząd, ani zdecydowana większość obywateli. Zmiana niemieckiego stanowiska nie ma jednak nic wspólnego z Polską. Prawie żaden rząd w krajach unijnych nie umie przekonać swoich obywateli, by w najbliższych latach przyjęli dziesiątki tysięcy przybyszów z Azji i Afryki, a może i setki tysięcy. Prawie wszyscy w Europie kierują się teraz zasadą „ratuj się kto może", zamykają granice albo przedłużają procedury akceptowania uchodźców.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego