Rząd Platformy uderzył w demokrację

Nawet jeden sygnał o nielegalnym podsłuchiwaniu dziennikarzy przez służby mógłby stanowić ostrzeżenie o zagrożeniu dla demokracji.

Aktualizacja: 12.01.2016 21:49 Publikacja: 12.01.2016 19:21

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Niestety, nie mamy do czynienia z jednym sygnałem, ale całą serią sygnałów, które powinny wywołać alarm. I nie chodzi tym razem o zagrożenie ze strony PiS, ale Platformy.

Z audytu przygotowanego przez Biuro Kontroli Policji wynika, że po wybuchu afery podsłuchowej powołano dwie specgrupy, które zajmowały się jej wyjaśnieniem, a część metod, jakie stosowały, była bezprawna. Inwigilowano piszących o aferze taśmowej dziennikarzy, a nawet ich rodziny. Jeśli te informacje się potwierdzą, będziemy mieli do czynienia ze skandalem niezwykłych rozmiarów.

Wszystko bowiem wskazuje na to, że zanim afera taśmowa pozbawiła Platformę władzy, pozbawiła ją wszelkich hamulców. Po tym, gdy okazało się, że u Sowy bezprawnie nagrywano najważniejsze osoby w państwie, ludzie ówczesnej władzy postanowili działać także poza granicami prawa. Gdy zagrożone zostały interesy PO, partia ta dopuściła się działań, za które kilka lat wcześniej krytykowała Prawo i Sprawiedliwość.

Dziennikarze nie są świętymi krowami. Podlegają prawu jak wszyscy. Ze względu jednak na to, że pełnią funkcję kontrolną wobec władzy, mają prawo do zachowywania swoich źródeł w tajemnicy. Tajemnica dziennikarska, podobnie jak adwokacka, to jeden z filarów praworządności. Nie przywilej pracowników mediów, ale gwarancja bezpieczeństwa dla ich informatorów, gotowych przekazać dziennikarzom często niewygodne dla władzy informacje. Próba obejścia tajemnicy dziennikarskiej za pomocą nielegalnej inwigilacji przez policję to uderzenie w demokrację, które powinno zostać napiętnowane i ukarane.

Zapewne każda władza ma czasem pokusę złamania lub obejścia prawa, gdy uważa, że zagrożony jest ważny interes państwa (choć często to tylko interes tej władzy). Warto jednak pamiętać, że wszystkich śladów takich działań nie da się zatrzeć. PO zachowywała się, jakby miała rządzić wiecznie, a jej nadużycia nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Okazało się jednak, że władzę szybko można stracić, a wówczas grzechy wychodzą na jaw. To przestroga dla PiS, który w najbliższych latach stanie zapewne przed rozmaitymi pokusami.

Natomiast Platforma, która dziś krytykuje PiS za zamach na demokrację i media, najpierw powinna się rozliczyć z własnych win, a dopiero potem pouczać innych.

Zobacz także:

Afera podsłuchowa: Inwigilowały dwie grupy

Niestety, nie mamy do czynienia z jednym sygnałem, ale całą serią sygnałów, które powinny wywołać alarm. I nie chodzi tym razem o zagrożenie ze strony PiS, ale Platformy.

Z audytu przygotowanego przez Biuro Kontroli Policji wynika, że po wybuchu afery podsłuchowej powołano dwie specgrupy, które zajmowały się jej wyjaśnieniem, a część metod, jakie stosowały, była bezprawna. Inwigilowano piszących o aferze taśmowej dziennikarzy, a nawet ich rodziny. Jeśli te informacje się potwierdzą, będziemy mieli do czynienia ze skandalem niezwykłych rozmiarów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polacy sceptyczni wobec Unii. To efekt oswajania z geopolityczną katastrofą
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Starcie Trumpa z Bidenem będzie polskimi prawyborami. Ale cena tego będzie wysoka
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk otwarcie atakuje Donalda Trumpa?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Migracja w UE, czyli pyrrusowe zwycięstwo Kaczyńskiego nad Tuskiem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Jak zostać memem? Podbój internetu w stylu Jacka Protasiewicza zawsze kończy się tak samo