Przegłosowanie wniosków o uchylenie immunitetu kilkorgu posłom opozycji, zgoda na aresztowanie sekretarza generalnego PO czy duża kara finansowa dla posłanki Nowoczesnej za wniosek o przerwę w obradach przypominają trochę nauczyciela, który zupełnie stracił posłuch w szkole i brak autorytetu usiłuje nadrobić surowością w iście kapralskim stylu.
PiS szedł do wyborów z hasłem, że nie będzie świętych krów. Tyle tylko, że swoimi działaniami zadaje kłam tej zasadzie. W styczniu senatorowie PiS nie zgodzili się na areszt Stanisława Koguta z PiS. Teraz posłowie nie mieli wątpliwości czy zgodzić się na areszt Stanisława Gawłowskiego z PO. Pod koniec ubiegłego roku posłowie PiS nie zgodzili się na uchylenie immunitetu posłowi Dominikowi Tarczyńskiemu z PiS, którego chciał pozwać parlamentarzysta z PO. We czwartek jednak posłowie uchylili immunitety posłom Nowoczesnej Kamili Gasiuk-Pihowicz i Ryszardowi Petru, ponieważ chcą ich pozwać politycy PiS.

Czytaj więcej: Stanisław Gawłowski zatrzymany przez CBA

W piątek Gawłowski został zatrzymany, zaś dzień wcześniej do Sejmu trafił wniosek o zgodę na postawienie zarzutów dla Sławomira Neumanna, szefa klubu PiS. Dwa tygodnie temu z wielkim szumem zatrzymano byłego wiceministra z rządu PO-PSL Jacka Kapicę (by oskarżyć go przekroczenie uprawnień i następnie wypuszczono do domu). Wcześniej prokurator zwrócił się o uchylenie immunitetu Cezaremu Grabarczykowi z PO. Być może każda ta sekwencja zdarzeń to zupełny przypadek, ale w porównaniu do łagodnego traktowania „swoich”, powstaje wrażenie używania prokuratury do celów politycznych, a hasło równości wszystkich wobec prawa staje się wygodnym wytrychem pozwalającym uzasadnić działania wymierzone w opozycję.

Pod koniec zeszłej kadencji PiS obiecywał, że jak wygra wybory wprowadzi tzw. pakiet demokratyczny. Pakietu nigdy nie wprowadzono, zaś zaostrzono regulamin, który pozwala karać finansowo posłów za „naruszenie powagi Sejmu”. Powagi Sejmu nie naruszają jednak ani agresywne i często bardzo nieparlamentarne wypowiedzi posłanki PiS Krystyny Pawłowicz (ani jej wpisy na tłiterze), lecz jak dotąd ukarano posła PO Jakuba Rutnickiego (głośno komentował wystąpienie szefa MSZ) oraz Kamilę Gasiuk-Pihowicz za składanie wniosków formalnych.

PiS lubi sformułowanie o totalnej opozycji, mające być uzasadnieniem tezy, że skoro opozycja zawsze jest przeciw, to nie trzeba się z nią liczyć. Sęk w tym, że ostatnie działania obozu władzy pokazują, że totalne jest PiS w swoim podejściu do opozycji. Mamy więc do czynienia z totalną prawicą, dokręcającą śrubę swoim politycznym przeciwnikom. Być może mogło się to Polakom podobać tuż po wyborach, gdy znużenie rządami Platformy i ludowców było dość duże. Ale ostatnio sondaże są dla opozycji zdecydowanie bardziej łaskawe. Dlatego wątpię, by zachowania totalnego PiS zwiększyły jego poparcie. Zabawa w sadystycznego kaprala nie skończy się dla PiS niczym dobrym.