Kibice piłkarscy to nie są idioci

W piątek Polska gra mecz z Nigerią - piłkarscy kibice już żyją wiadomościami ze zgrupowania kadry. Najciekawsze wieści jednak dotarły do nas z Anglii.

Aktualizacja: 22.03.2018 15:17 Publikacja: 22.03.2018 15:14

Kibice piłkarscy to nie są idioci

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Rutkowski

Pierwsze powołanie do drużyny Synów Albionu otrzymał bowiem James Tarkowski, ostoja defensywy rewelacyjnie spisującego się tym sezonie Burnley. Dziadek Jamesa wyemigrował z Polski po II wojnie światowej, piłkarz utrzymuje kontakt z polskimi kuzynami, od lat dyskutowano więc o tym, czy nie zagra w biało-czerwonych barwach.

- Zawsze czułem się Anglikiem. Tylko nazwisko łączy mnie z Polską. Granie dla reprezentacji Polski byłoby dla mnie trudne. Kilka razy rozmawiałem z ludźmi z PZPN, pytali, czy się nad tym zastanowię. Były momenty, w których nad tym myślałem, ale zawsze widziałem siebie jako Anglika – powiedział Tarkowski dziennikarzom na zgrupowaniu angielskiej kadry.

Przyznam szczerze, że te słowa zrobiły na mnie wrażenie: konkretne, szczere, bez kluczenia. Bez ogródek przyznał angielskim dziennikarzom, że rozważał możliwość gry dla innego kraju. Mógł przecież przeciąć te spekulacje, powiedzieć, że nawet przez chwilę o tym nie myślał. Albo uciec od tematu.

Cieszy mnie, że wśród wielu komentarzy, jakie padły w polskich mediach społecznościowych po wypowiedzi Tarkowskiego, nie brakuje takich: „Szanuję”, „Dobrze, że jest szczery”, „No i spoko. Przynajmniej nikogo nie czaruje”.

Oczywiście są też inne wpisy: „Powiedział tak tylko dlatego, bo go Southgate powołał. I dobrze, że taki farbowany lis do nas nie trafił!”, „Jakoś przed powołaniem nigdy tej sytuacji nie wyklarował. Ciekawe czemu”... To wszystko zresztą komentarze spod jednego posta na Facebooku.

Nie chcę liczyć, których komentarzy jest więcej. Wolę wierzyć, że tych pierwszych. I chyba rzeczywiście tak jest, bo kibice piłkarscy to nie idioci, jak lubią ich przedstawiać pewne media. I wielu zapewne domyśla się, co piszą niektórzy Ukraińcy w tamtejszych mediach społecznościowych po powołaniu do polskiej kadry Tarasa Romanczuka.

Oczywiście, Romanczuk ma polskie korzenie – wywodzi się z polskiej rodziny przesiedlonej podczas II wojny światowej na Ukrainę. Ale ma też dużo więcej wspólnego z Ukrainą, niż Tarkowski z Polską. Super, że jest dumny ze swoich korzeni i chce grać z orzełkiem na piersi. Wręcz trudno zrozumieć wpisy – na szczęście nieliczne - w których niektórzy się oburzają na powołanie do kadry „Ukraińca”. Skoro cieszy nas oświadczenie Romanczuka, że czuje się Polakiem, to szanujmy też postawę Tarkowskiego, że chce grać dla Synów Albionu.

Pierwsze powołanie do drużyny Synów Albionu otrzymał bowiem James Tarkowski, ostoja defensywy rewelacyjnie spisującego się tym sezonie Burnley. Dziadek Jamesa wyemigrował z Polski po II wojnie światowej, piłkarz utrzymuje kontakt z polskimi kuzynami, od lat dyskutowano więc o tym, czy nie zagra w biało-czerwonych barwach.

- Zawsze czułem się Anglikiem. Tylko nazwisko łączy mnie z Polską. Granie dla reprezentacji Polski byłoby dla mnie trudne. Kilka razy rozmawiałem z ludźmi z PZPN, pytali, czy się nad tym zastanowię. Były momenty, w których nad tym myślałem, ale zawsze widziałem siebie jako Anglika – powiedział Tarkowski dziennikarzom na zgrupowaniu angielskiej kadry.

Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Awantura na komisji śledczej - Mariusz Kamiński wychodzi. Arogancją przestępstw PiS się nie wyjaśni
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Po II turze wyborów samorządowych. Dwóch wygranych, dwie Polski
Komentarze
II tura wyborów samorządowych. KO wygrywa, ale przed wyborami do PE ma o czym myśleć