Po politycznych naciskach warszawski urząd miejski odebrał festiwalowi Komiksowa Warszawa dofinansowanie przyznane na trzy następne lata. Wszystko dlatego, że jeden komiks szydził z ogolonych na łyso mężczyzn w koszulkach z symbolem Polski Walczącej. „Oświadczamy, że nie znaliśmy wcześniej treści zawartych w komiksie 'Polska mistrzem Polski'. Po zapoznaniu się z wydawnictwem jednoznacznie oświadczamy, że nie akceptujemy jego treści. Z tego powodu zapadła decyzja o wstrzymaniu dotacji na projekt, którego częścią jest ten komiks” – oficjalnie poinformował ratusz.

Oczywiście nie dziwi, że satyra ta nie śmieszy środowisk narodowych. Za to wolta warszawskiego urzędu, który jeszcze niedawno bronił „Klątwy” jak niepodległości, może już zastanawiać. Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz zacznie teraz rozwodzić się w wywiadach, wzorem Grzegorza Schetyny w sprawie uchodźców, że nigdy tak naprawdę nie popierała wolności artystycznej i nie była zwolenniczką wystawiania na deskach miejskiego teatru obrazoburczej sztuki? Czy dowiemy się, że takie głosy to były jedynie polityczne insynuacje wysuwane przez radnych PiS?

Czy po takim afroncie prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nadal będzie mogła liczyć na przychylne redakcyjne wstępniaki publikowane na dzień przed wyborami samorządowymi, mówiące o tym, że jest jedyną kandydatką gwarantującą proeuropejski i demokratyczny kierunek rozwoju miasta?