Każdego roku katastrofalne huragany nawiedzają Karaiby i dewastują wschodnie i południowe wybrzeże Stanów Zjednoczonych. W tym roku jednak huraganowy sezon zaczął się jak w filmie Hitchcocka prawdziwym kataklizmem, który poprzedza kolejne nadciągające katastrofy.
Irma jest pierwszym w historii obserwacji meteorologicznych huraganem, który przez ponad dobę utrzymał szybkość wiatru powyżej 290 km na godzinę. Stąd też meteorolodzy przyznali mu piąty, najwyższy stopień w skali Saffira-Simpsona. Ta kategoria oznacza, że można się spodziewać ogromnych strat na obszarach zaatakowanych przez ten żywioł – zerwanych dachów, zniszczeń zarówno budynków mieszkalnych, jak i przemysłowych. Niestety, w przypadku lekkich konstrukcji większości amerykańskich domów, zbudowanych na drewnianym szkielecie obudowanym płytami kartonowo-gipsowymi, grozi to ich całkowitą dewastacją.
Piąta kategoria w skali Saffira-Simpsona oznacza także powodzie na wielkich obszarach i konieczność ewakuacji ludności z tych miejsc. Skala została opracowana w 1969 przez dwóch amerykańskich inżynierów: Herberta Saffira oraz Boba Simpsona.
Strefa cyklonów
Jamajka, Haiti i Dominikana leżą w obrębie oddziaływania klimatu podrównikowego pośredniego. Przez cały rok utrzymuje się tam bardzo podobna pogoda. Średnie temperatury latem wynoszą ok. 27 stopni Celsjusza, zimą są zaś zaledwie o trzy stopnie niższe. Przez cały rok powietrze jest bardzo wilgotne i gorące. Średnia roczna suma opadów na Jamajce i Haiti wynosi 2500 mm, jednak na obszarach górskich opady są znacznie większe i częstsze.
Od czerwca do listopada region nawiedzają niszczycielskie huragany, zwane także cyklonami tropikalnymi, wiejące z prędkością powyżej 33 m/s. I to właśnie ta wilgotność powietrza jest głównym winowajcą tworzenia się wirowego układu wiatrów powstającego w obszarze niżów barycznych. Ta cyrkulacja charakteryzuje się przemieszczaniem po liniach specjalnych od zewnątrz do środka. Ciekawostką jest, że na półkuli południowej, zgodnie z efektem Coriolisa, te gigantyczne wiry powietrza mają kierunek zgodny z ruchem wskazówek zegara. Na półkuli północnej kierunek zmienia się na przeciwny. Jedną z cech charakterystycznych tych cyklonów jest ich epicentrum, nazywane okiem cyklonu. Na tym obszarze wiatr staje się słaby lub wręcz całkowicie cichnie. Obserwatorzy, którzy znajdą się w oku cyklonu, widzą dookoła siebie gwałtowne burze i deszcze, mimo że dookoła panuje cisza, co daje niezwykle dramatyczny efekt. Oko cyklonu ma zazwyczaj od 20 do 50 km średnicy. Kiedy przechodzi dalej, zrywa się gwałtowny wiatr, a obserwator znajduje się w najgroźniejszej części cyklonu. Dzieje się tak dlatego, że obszar z intensywnymi ulewami i burzami układa się koncentrycznie wokół oka. W miarę przesuwania się do jego zewnętrznej części siła wiatru i deszczu słabnie.