Posłanka zapowiedziała, że będzie brała udział w dzisiejszych obchodach rocznicy katastrofy w Smoleńsku, ale „nigdy nie jest to łatwe, nie sposób opanować łez”.
- Powinien przyjść proces godzenia się z nieszczęściem, ale on nie przychodzi, bo wciąż nie wiemy, co się stało. To życie po 10 kwietnia jest inne i już zawsze będzie inne – powiedziała posłanka. Zaznaczyła, że „wszystkim nam powinno zależeć na tym, by dojść do prawdy” o katastrofie.
- Gdyby wtedy, po 10 kwietnia, istniało państwo polskie, to sekcje zwłok odbyłyby się zaraz po tym, jak ciała naszych bliskich przyjechały do Polski, tak jak to normalnie się dzieje. Jeśli nasi żołnierze giną na misjach, to też po przyjeździe do Polski w większości przypadków z tego co wiem odbywały się tu sekcje zwłok – powiedziała Gosiewska, krytycznie oceniając działania ówczesnej władzy.
Ciężkim doświadczeniem dla żony zmarłego w katastrofie Przemysława Gosiewskiego były ekshumacje, jednak posłanka uważa, że są one konieczne. - Po 10 kwietnia byliśmy w pewnym transie. Powtórny pochówek przeżywamy już bez tej ochrony, przeżywamy dużo mocniej – zaznaczyła. - Ale jeśli to może pomóc w śledztwie, a wiemy, że nie we wszystkich trumnach są nasi bliscy (…) no to przecież my musimy to zrobić – dodała.