Uroczystość powołania nowej komisji smoleńskiej szef MON Antoni Macierewicz zaczął od poważnych oskarżeń wobec poprzedników. – Zostały ukryte podstawowe fakty i informacje, które w sposób zasadniczy zmieniają ogląd wydarzeń. Wśród nich zniszczenie ponad 400 kart informacji i meldunków z 10 kwietnia, które zostały dostarczone do Wojska Polskiego. Trzeba też wskazać na meldunki instytucji państwowych, pokazujące przygotowanie przez służby operacji mającej uniemożliwić dojście do prawdy. I przede wszystkim, trzeba wskazać na odnalezienie pełnego, ciągłego zapisu przebiegu tego tragicznego lotu – stwierdził.
Smoleńska kwerenda
Takie zarzuty to bez wątpienia efekt smoleńskiej kwerendy, którą przedstawiciele PiS przeprowadzili po objęciu władzy we wszystkich instytucjach, które zajmowały się katastrofą.
Zdobyte w ten sposób informacje stały się podstawą do nowego smoleńskiego otwarcia. W obecności przedstawicieli rodzin ofiar katastrofy minister podpisał w czwartek nowelizację rozporządzenia ws. działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która daje mu prawo do wznowienia badania wypadku lotniczego właśnie w sytuacji, gdy „zostaną ujawnione nowe okoliczności”.
Problem w tym, że Macierewicz nie podał jednak żadnych szczegółów swych znalezisk. Nowa komisja Macierewicza ma dwa zadania. Po pierwsze, zweryfikować w dokumentach państwowych – do których za rządów PO nie miała dostępu – swe wcześniejsze tezy o zamachu. Tak się bowiem składa, że w skład nowej komisji weszli przede wszystkim członkowie smoleńskiego zespołu Macierewicza, działającego w poprzednich kadencjach Sejmu pod skrzydłami PiS.