Gdy stawało się coraz bardziej jasne, że to właśnie on będzie następcą Carlesa Puigdemonta, Quim Torra starannie wykreślił najbardziej kontrowersyjne spośród przeszło 17 tys. opublikowanych przez siebie tweetów. Ale internauci zachowali ich kopie. A te kreślą obraz fanatycznego nacjonalisty, którego poglądy nie są zbyt dalekie od rasizmu.
– „Hiszpanie potrafią tylko kraść". „Francuzi i Hiszpanie dzielą tą samą koncepcję niszczenia narodów, które starają się przetrwać w ich państwach". „Wstyd to słowo, które Hiszpanie od lat wykreślili ze swojego słownika". „Słuchać Alberta Riverę (lider liberalnej partii Ciudadanos, która wygrała ostatnie wybory w Katalonii – red.) to jak słuchać Hiszpanów mówiących o demokracji" – to kilka przykładów tej twórczości.
W poniedziałek 66 głosami za przy 65 przeciw barceloński adwokat, wydawca i wieloletni działacz takich organizacji niepodległościowych, jak Omnium Cultural, został jednak wybrany na 131. przewodniczącego rządu regionalnego (Generalitat). Kiedy tę nominację zatwierdzi król Felipe VI, po raz pierwszy od jesieni znów zaczną działać katalońskie władze regionalne. – To, co dzieje się w Barcelonie, nie podoba nam się. Ale będziemy oceniali nowe władze na podstawie czynów, nie deklaracji – oświadczył premier Mariano Rajoy.
Do tej pory trzy katalońskie ugrupowania niepodległościowe, które mają minimalną większość, wysuwały kandydatury na premiera osób ściganych przez hiszpański wymiar sprawiedliwości.
Premierem miał zostać sam Puigdemont, który oczekuje w Berlinie na ekstradycję: grozi mu 30 lat więzienia za organizację nielegalnego referendum niepodległościowego. Sąd Najwyższy w Madrycie podtrzymywał jednak, że kierować rządem w Katalonii nie mogą osobę oskarżane o ciężkie zbrodnie.