Upadek przywódcy Katalonii

To miała być konferencja, która wyjaśni, dlaczego były już przewodniczący katalońskiego rządu regionalnego (Generalitat) Carles Puigdemont uciekł w niedzielę z Hiszpanii do Belgii. Ale jego motywy pozostają niejasne.

Aktualizacja: 31.10.2017 18:26 Publikacja: 31.10.2017 13:12

Carles Puigdemont

Carles Puigdemont

Foto: AFP

Ten, którego najbardziej zatwardziali secesjoniści wciąż nazywają “president” zapewnił w trakcie konferencji prasowej w Brukseli, że nie będzie ubiegał się o azyl polityczny w Belgii. Oświadczył także, że jest gotowy “stawić się przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości”, ale dopiero wtedy, gdy będzie miał gwarancje, że zostanie potraktowany uczciwie.

Ale jednocześnie Puigdemont oświadczył, że uzna wyniki rozpisanych przez Madryt wyborów do parlamentu regionalnego 21 grudnia. Zapewnił także, że zamierza kontynuować “pracę” na rzecz niepodległości kraju.

Wyjechaliśmy z Katalonii bo chcieliśmy uniknąć dalszej przemocy jak to się było w czasie referendum 1 października - tłumaczył.

Ale to nie był już pewny siebie Puigdemont, który mówił królowi Felipe VI “asi, no!”, tak nie będziemy rozmawiali.

Wyraźnie zmęczony przeżyciami ostatnich dni, w łamanym francuskim i jeszcze gorszym angielskim, nie potrafił jasno określić swojego planu. Władze belgijskie nie chciały udostępnić mu sali prasowej w Residence Palace, stojącym w dzielnicy europejskiej budynku przeznaczonym na wielkie wydarzenia medialne. Stanęło więc na małej prywatnej salce klubu prasowego - stąd trudne warunki spotkania.

Kilka godzin wcześniej Paul Bekaert, znany adwokat belgijski, z którego usług postanowił skorzystać Puigdemont, przyznał dziennikowi “La Vanguardia”, że jego klient ma minimalne szanse na uzyskanie azylu w Belgii. Stąd jego deklaracja, że nie będzie się o to ubiegał.

Trudno też zrozumieć, dlaczego w Barcelonie pozostał zastępca Puigdemonta, lider radykalnego Esquerra Republicana Oriol Junqueras skoro, jak tłumaczył “president”, w “stolicy Europy” warunki do promowanie niepodległości Katalonii są lepsze.

Powód jest tak naprawdę inny: przywódcom rebelii grozi do 30 lat więzienia i o ile Junqueras jest gotowy ponieść konsekwencje swoich działań, Puigdemont nie ma na to odwagi.

Przywódca ruchu niepodległościowego nie powiedział, jak długo zamierza pozostać w Belgii. Ale to może być krótszy pobyt, niż się spodziewa. Charles Michel, belgijski premier, nie chce wchodzić w otwarty konflikt z Madrytem. Tym bardziej, że samej Belgii grozi rozpad z powodu narastającego nacjonalizmu flamandzkiego.

Ten, którego najbardziej zatwardziali secesjoniści wciąż nazywają “president” zapewnił w trakcie konferencji prasowej w Brukseli, że nie będzie ubiegał się o azyl polityczny w Belgii. Oświadczył także, że jest gotowy “stawić się przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości”, ale dopiero wtedy, gdy będzie miał gwarancje, że zostanie potraktowany uczciwie.

Ale jednocześnie Puigdemont oświadczył, że uzna wyniki rozpisanych przez Madryt wyborów do parlamentu regionalnego 21 grudnia. Zapewnił także, że zamierza kontynuować “pracę” na rzecz niepodległości kraju.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 796
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?