- Pracownik pozwał mnie o zapłatę wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych. Roszczenie dotyczy udziału w obowiązkowym pikniku firmowym, który trwał 10 godzin w sobotę. Pracownik twierdzi, że jego żądanie uzasadnia fakt, że w trakcie tej imprezy prowadził rozmowy z klientami firmy, pokroił tort, a następnie podał go gościom, rozstawił też parasole nad stołami z jedzeniem, co jednak nie należało do jego obowiązków służbowych. Powołuje się również na to, że w pikniku nie mogła uczestniczyć jego rodzina. Pracownicy byli traktowani na tej uroczystości jako goście. Zamówiono zewnętrzny catering, a uczestników obsługiwało trzech kelnerów. Były również występy artystyczne. Rozmowy pracowników z kontrahentami firmy były czysto kurtuazyjne i nie dotyczyły żadnych kwestii służbowych. Czy roszczenia pracownika są uzasadnione? – pyta czytelnik.
W art. 151 § 1 k.p. zawarta jest definicja pojęcia „praca w godzinach nadliczbowych". Zgodnie z nią jest to praca wykonywana ponad obowiązujące etatowca normy czasu pracy, jak również ta świadczona ponad przedłużony dobowy wymiar czasu pracy, wynikający z obowiązującego podwładnego systemu i rozkładu czasu pracy, gdy jej realizacja jest uzasadniona szczególnymi potrzebami zatrudniającego (autorka pomija w tym artykule pracę nadliczbową świadczoną w razie konieczności przeprowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia lub zdrowia ludzkiego, ochrony mienia bądź środowiska albo usunięcia awarii). Stosownie zaś do treści art. 151 § 3 i 4 k.p., liczba godzin nadliczbowych wypracowanych przez etatowca w ww. przypadku nie może przekroczyć 150 w roku kalendarzowym, chyba że co innego ustalono w układzie zbiorowym pracy, regulaminie pracy albo w umowie.
Polecenie realizacji ponadnormatywnej pracy może zostać wydane przez przełożonego także w sposób dorozumiany. Dopuszczalne jest nawet zakwalifikowanie jako polecenia świadczenia pracy w godzinach nadliczbowych braku sprzeciwu szefa na wykonywanie, w jego obecności, przez pracownika obowiązków służbowych „po godzinach".
W roli gościa
Odnosząc się do problemu: obecność podwładnego czytelnika na pikniku, z uwagi na charakter tego rodzaju uroczystości, nie może zostać uznana za świadczenie przez niego pracy. Podczas tej imprezy odbywały się bowiem występy artystyczne, dla uczestników był przygotowany zewnętrzny catering, natomiast rozmowy prowadzone z zaproszonymi klientami pracodawcy miały jedynie grzecznościową formułę.
Powód (jak i pozostali pracownicy czytelnika) nie wykonywał podczas zabawy żadnych czynności mieszczących się w zakresie jego obowiązków służbowych. Uczestniczył w pikniku jako gość. Jest to o tyle bardziej logiczne, że podczas imprezy nie poruszano tematów biznesowych, a rozmowy z kontrahentami zatrudniającego były po prostu czysto kurtuazyjne. W trakcie pikniku występowali ponadto artyści. Byli także kelnerzy z zewnętrznej firmy cateringowej, którzy zapewniali obsługę gości, odciążając tym samym np. powoda. Natomiast podawanie pozostałym biesiadnikom pokrojonego uprzednio tortu, rozmowa z klientami pracodawcy i rozstawienie parasoli nad stołami z jedzeniem nie wchodziło w spectrum zadań służbowych powoda i nie może być uznane za wykonywanie przez niego pracy. Także okoliczność, że impreza nie spełniała oczekiwań podwładnego, ponieważ nie mogła brać w niej udziału jego rodzina, nie może przemawiać za przyjęciem, że jego obecność tam stanowiła świadczenie obowiązków służbowych.