Olgierd S. prowadził przedsiębiorstwo handlowo-usługowe, a jego ówczesna partnerka była księgową w tej firmie. Na firmowym laptopie Wanda L. miała zainstalowany program „Mała księgowość Rzeczypospolitej" i kilka razy w miesiącu księgowała elektronicznie wszystkie faktury zakupów i sprzedaży, które otrzymywała od Olgierda S. Był to wówczas jedyny komputer w firmie.
Po kilku latach przedsiębiorca rozstał się ze swoją partnerką. Co stało się z laptopem? Wanda L. twierdziła, że wraz z całą dokumentacją księgową został w firmie Olgierda S. Sąd karny uznał jednak, że kobieta ukryła dokumenty firmy Olgierda S. w postaci faktur zakupu i sprzedaży towarów, ewidencji VAT, ewidencji środków trwałych, książki przychodów i rozchodów, deklaracji ZUS, listy płac i rejestrów płac, deklaracji PIT-4 obejmujących okres od lipca 2001 r. do września 2006 r. – na szkodę właściciela firmy. Wanda L. została prawomocnie skazana na karę grzywny w wymiarze 100 stawek dziennych.
Fiskus żąda i karze
Prawdziwe kłopoty Olgierda S. zaczęły się trzy lata później, gdy do jego firmy zastukali kontrolerzy z urzędu skarbowego, by sprawdzić prawidłowość rozliczenia VAT. Przedsiębiorca tłumaczył, że nie może przedstawić wszystkich dokumentów, bo zabrała je księgowa. Dlaczego ich nie odtworzył? Uznał, że nie ma takiego obowiązku, skoro Wanda L. została skazana za ich zabór. Fiskus nakazał mu to zrobić, lecz upływ czasu działał na jego niekorzyść. Olgierdowi S. udało się odtworzyć tylko część dokumentacji, wciąż brakowało kilkunastu faktur.
Skutkiem prowadzonych przeciwko Olgierdowi S. postępowań podatkowych było obciążenie go kwotą ponad 137 tys. zł z tytułu zaległości podatkowych z tytułu VAT. Przedsiębiorca nie miał takiej sumy. Uiścił tylko niewielką jej część. Jednocześnie wystąpił z powództwem przeciwko Wandzie L. o wydanie dokumentacji jego firmy oraz o zapłatę odszkodowania.
Rozstrzygając sprawę sąd I instancji oparł się m.in. na opinii biegłej z zakresu księgowości. Uznała ona, że Olgierd S. mógł odtworzyć całość dokumentacji księgowej, gdyby zabrał się za to wcześniej tj. tuż po zamknięciu rozprawy karnej przeciwko Wandzie L. Sąd nie uwierzył, że laptop „zaginął" – przedsiębiorca zeznał, że nie pamięta, co się z nim stało – czy go komuś oddał, czy może laptop się zepsuł. W ocenie sądu to niemożliwe, by przedsiębiorca był na tyle lekkomyślny, by nie dopilnować sprawy komputera zawierającego dokumenty księgowe jego firmy.