- Na 24 maja przypada w tym roku Dzień Wolności Hipotecznej. Jest to symboliczna data, od której przeciętny obywatel przestaje zarabiać na obsługę kredytu, a zaczyna na siebie mówi Bartosz Turek, analityk Lion's Banku.
Z jego obliczeń wynika, że w 2016 roku praca na raty kredytowe zajęła 145 dni. Tymczasem jeszcze w 2012 roku, aby spłacić należne za ten rok raty kredytowe, trzeba było zarabiać aż 179 dni, czyli 34 dni dłużej.
- Pozytywne dla kredytobiorców zmiany to efekt obniżania przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych. To dzięki temu oprocentowanie kredytów hipotecznych udzielanych w rodzimej walucie może być dziś nawet o ponad połowę niższe niż w 2012 roku mówi Bartosz Turek. - Dzięki temu raty kredytowe wyraźnie spadły pozostawiając więcej wolnych środków w domowych budżetach. Gorzej jest w przypadku długów walutowych. Ich oprocentowanie spadło, ale przeciętny dług walutowy był pod koniec ubiegłego roku wyższy niż rok wcześniej, czemu winne jest osłabienie złotówki wobec helweckiej waluty. Ale biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, to statystyczny zatrudniony zarobił już wystarczająco dużo, aby pokryć wszystkie raty przeciętnego kredytu hipotecznego aż do końca roku.
Rodzina spłaca szybciej
W praktyce Dzień Wolności Hipotecznej sporo osób świętowało już wcześniej. W oczywisty sposób dotyczy to osób lepiej zarabiających, ale też rodzin, w których dwie osoby pracują, a więc podwójne miesięczne wynagrodzenie powinno pozwolić szybciej uporać się z ratami mieszkaniowego długu.