Cenzura na Facebooku: grzywna za skasowanie cudzego fanpage'u lub prywatnego profilu

Za skasowanie fanpage'u lub prywatnego profilu użytkownika może grozić odpowiedzialność karna.

Aktualizacja: 03.11.2016 08:09 Publikacja: 03.11.2016 06:31

Cenzura na Facebooku: grzywna za skasowanie cudzego fanpage'u lub prywatnego profilu

Foto: Bloomberg

Organizacje narodowe i ich sympatycy od kilku dni protestują przeciwko masowemu usuwaniu stron i kont użytkowników promujących Marsz Niepodległości. Zdaniem Facebooka powodem było udostępnienie plakatu Marszu Niepodległości, zawierającego symbol Falangi, który jest zabroniony na platformie z powodu historycznych odniesień do „mowy nienawiści". Gdy firma sprawdziła, że wydarzenie to jest legalnie organizowane w Polsce, blokadę cofnięto. Nie zatrzymało te jednak fali oburzenia narodowców, którzy na 5 listopada zapowiedzieli protest pod warszawską siedzibą korporacji.

Regulamin, który pozwala administratorowi usuwać dane uznane przez niego za niezgodne ze standardami społecznościowymi, jednocześnie nie przewiduje żadnej możliwości odwołania się od tej decyzji.

– Regulamin jest wystarczającą podstawą do usunięcia wpisu na Facebooku – uważa dr Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda. – Art. 26a ustawy o danych osobowych zakazuje jednak podejmowania rozstrzygnięć wyłącznie na podstawie algorytmu komputerowego. Firma powinna dać możliwość odwołania się i rozpatrzenia sprawy przez pracownika. Brak takiej możliwości narusza przepisy wspomnianej ustawy. Gdyby regulamin mówił wprost, że odwołanie nie przysługuje, taki zapis mógłby być uznany za bezprawną klauzulę umowną.

Ponadto regulamin FB przewiduje wyłączną właściwość prawa stanu Kalifornia oraz tamtejszego sądu. To dodatkowo utrudnia użytkownikom z Polski podjęcie kroków prawnych.

Radca prawny Tomasz Maria Iżyk z Kancelarii Kijewski Graś zauważa jednak, że zastrzeżenie to odnosi się tylko do roszczeń cywilnych. Jego zdaniem pomocny dla poszkodowanych decyzją portalu o usunięciu kont może być art. 138 kodeksu wykroczeń. Przewiduje on karę grzywny dla każdego, kto umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia usługi, do której jest obowiązany, w tym wypadku publikacji posta lub fanpage'a.

– W prawie wykroczeń właściwe jest prawo kraju, z którym dokonano czynu zabronionego – podkreśla mecenas Iżyk. – Gdyby sprawą zajęła się prokuratura, biegły informatyk mógłby ustalić, kto i z jakiego adresu IP usunął daną treść. Nawet, jeśli dokonano by tego z siedziby w Dublinie, to ktoś z Polski musiał to usunięcie zatwierdzić. I może on odpowiadać za pomocnictwo.

Prawnicy podkreślają też, że zapis o właściwości sądu amerykańskiego nie dotyczy konsumentów. W Polsce jest to klauzula niedozwolona.

– Osoby, których konta usunięto, mogłyby próbować wnieść pozew zbiorowy. – podkreśla Tomasz Maria Iżyk. – Konsumenci jednak nie zarabiają na swoich kontach facebookowych i w tym wypadku trudno byłoby mówić o szkodzie. Gdyby jednak udało się skazać za wykroczenie któregoś z pracowników firmy, centrala amerykańska miałaby potwierdzenie, że złamano polskie prawo, i prawdopodobnie ze względów wizerunkowych sama zaproponowałaby poszkodowanym ugodę. Możliwe ponadto są ewentualne roszczenia pieniężne o naruszenie dóbr osobistych, bo w XXI wieku takim dobrem jest posiadanie konta na portalu społecznościowym.

Strata wywołana usunięciem fanpage'a może mieć jednak także wymiar finansowy. Narodowcy zbierali bowiem za pośrednictwem swoich fanpage'ów środki na organizację Marszu Niepodległości. Zablokowanie ich dwa tygodnie przed wydarzeniem poważnie to utrudniło – z planowanych 80 tys. udało się zgromadzić połowę.

– Usunięcie strony na Facebooku z pewnością może powodować szkodę użytkownika (np. zmniejszona możliwość promowania wydarzenia), ale wykazanie jej wysokości w sądzie może być w praktyce trudne. Dlatego lepsza od drogi cywilnej byłaby tu skarga do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o naruszenie zbiorowych interesów konsumentów, jeśli poszkodowanymi byliby konsumenci – tłumaczy Paweł Litwiński.

Opinia

Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy E-Państwo

Z prawnego punktu widzenia Facebook może usuwać komentarze, jak chce, ponieważ użytkownicy zgodzili się na to, akceptując regulamin. Mówienie o cenzurze jest w tym wypadku niewłaściwe, gdyż gwarancje wolności słowa obowiązują władze państwowe, a nie prywatne korporacje. Poza tym, jeśli konsekwentnie chcieć stosować polskie prawo, to ono również zakazuje rozpowszechniania pewnych treści, które prawdopodobnie się na tych profilach znalazły. Sytuacja ta pokazuje, że sprawa wolności słowa na portalach internetowych jest niejednoznaczna i być może organizacje międzynarodowe powinny opracować jakieś wspólne standardy w tej sprawie. Środkiem, z którego mogą skorzystać konsumenci, jest także bojkot serwisu, który w ich odczuciu narusza wolność wypowiedzi.

Organizacje narodowe i ich sympatycy od kilku dni protestują przeciwko masowemu usuwaniu stron i kont użytkowników promujących Marsz Niepodległości. Zdaniem Facebooka powodem było udostępnienie plakatu Marszu Niepodległości, zawierającego symbol Falangi, który jest zabroniony na platformie z powodu historycznych odniesień do „mowy nienawiści". Gdy firma sprawdziła, że wydarzenie to jest legalnie organizowane w Polsce, blokadę cofnięto. Nie zatrzymało te jednak fali oburzenia narodowców, którzy na 5 listopada zapowiedzieli protest pod warszawską siedzibą korporacji.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego