Tysiąc sto białych plam musi zniknąć już w przyszłym roku

Sieci komórkowe realizują zobowiązania wobec państwa i rozbudowują dostęp do internetu 4G.

Publikacja: 11.09.2017 20:39

Tysiąc sto białych plam musi zniknąć już w przyszłym roku

Foto: 123RF

Operatorzy telekomunikacyjnych sieci mobilnych są w trakcie uruchamiania nadajników pracujących na częstotliwościach rozdysponowanych w efekcie tzw. aukcji LTE – 800 i 2600 MHz. Dzięki nim internet miał być szybszy, przenikać lepiej przez mury i pokryć miejsca bez sieci.

Na ile się to udaje? W ilu miejscowościach pozbawionych internetu pojawił się już dzięki temu sygnał tzw. osiemsetki?

Skok LTE

Operatorzy komórkowi podzielili się z „Rzeczpospolitą" danymi o zasięgu sieci komórkowych – zarówno tych starszych (2G, 3G), jak i najnowszych (4G i technologicznych wariantów). Przez minione trzy lata inwestowały głównie w te ostatnie, a dostępność starszych sieci, pozwalających na prowadzenie rozmów, SMS-owanie i używanie prostych aplikacji w sieci, zmieniła się w większości wypadków kosmetycznie.

Najmocniej – kilkakrotnie – rozrósł się zasięg LTE Orange i T-Mobile (w 2013 r. w zasięgu tej technologii u obu operatorów było ok. 16 proc. Polaków, a obecnie 99,8 proc.) oraz Playowi (skok z 20 proc. do 93 proc. pod koniec czerwca).

Natomiast pionier LTE w Polsce – Grupa Cyfrowy Polsat – ze względu na to, że pierwsza zainwestowała zarówno w częstotliwości, jak i sieć 4G – powiększyła zasięg swojego szybkiego internetu z ok. 66 proc. do blisko 99 proc.

Co to wszystko oznacza dla prędkości internetu w Polsce – trudno szacować bez szczegółowych danych od telekomów. Po pierwsze dlatego, że w sieci mobilnej łącze użytkownika zwalnia, gdy do nadajnika podłącza się inny, a po drugie dlatego, że poszczególne nadajniki mogą mieć różne możliwości: operatorzy budują swoje „infostrady", klejąc różne częstotliwości i stosując różne dodatkowe technologie.

O ile przedsiębiorstwa bez problemu udostępniły nam informacje o tym, do jak dużej części Polaków dociera sygnał ich nadajników „w terenie", czyli poza domem czy biurem (z wyjątkiem sieci własnej Play odsetek ten zwykle przekracza 99 proc.), o tyle informacje o zasięgu sieci w pomieszczeniach firmy uważają najwyraźniej za newralgiczne. A to właśnie m.in. temu, aby konsumentom i przedsiębiorcom korzystało się lepiej z mobilnych usług pod dachem, służyć miał wydatek 9,2 mld zł na pasmo 800 i 2600 MHz.

Drugim ważnym celem aukcji pasma 800 MHz jest dotarcie z zasięgiem tej sieci na obszary tzw. białych plam, czyli gmin, w których internet działa z prędkością nie większą niż 10 Mb/s.

Orange, T-Mobile i Play, zobowiązali się wobec Urzędu Komunikacji Elektronicznej, że w ciągu czterech lat zbudują sieci tam, gdzie nie było wcześniej internetu w ogóle lub nie było szerokopasmowego dostępu z prawdziwego zdarzenia. UKE wskazał ok. 2,3 tys. gmin, w których zwycięzcy aukcji LTE mają zbudować sieci, z czego 1149 to właśnie takie „białe plamy". To właśnie te miejsca operatorzy mają objąć zasięgiem sieci na częstotliwości 800 MHz w pierwszej kolejności, czyli już w 2018 r.

Budowa w toku

Ze sprawozdań Playa można wnioskować, że aby regulator uznał ten warunek za spełniony każdy z telekomów powinien „dostarczyć" sygnał 800 MHz do przynajmniej 84 proc. przypisanej mu części internetowych pustyń.

W sumie obowiązkowe inwestycje telekomów rozłożone są na cztery lata. W ostatnim roku na wspólnej liście zwycięzców aukcji jest już „tylko" 91 miejscowości.

Na jakim etapie wypełniania białych plam są dziś? – Pierwsze zobowiązania pokryciowe wynikające z rezerwacji częstotliwości w paśmie 800 MHz jesteśmy zobligowani wypełnić w styczniu 2018. Nie widzimy zagrożeń dla ich realizacji – mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska.

– Po aukcji na częstotliwości 800 MHz mamy do zrealizowania w sumie sześć wymagań. W tej chwili trzy z nich są już w pełni zrealizowane, a pozostałe trzy są realizowane zgodnie z planem i nic nie zagraża ich realizacji w terminie – mówi Konrad Mróz z biura prasowego T-Mobile Polska.

Marcin Gruszka, rzecznik Playa, postępów w realizacji zobowiązań inwestycyjnych nie komentuje.

Grupa Cyfrowy Polsat nie zdobyła w aukcji LTE częstotliwości 800 MHz (jeszcze rok dysponuje blokiem na mocy ugody z rządem), a pasmo 2600 MHz nie wiąże się z koniecznością realizacji inwestycji w tzw. białych plamach. Operator przypomina, że dla użytkowników odczuwających niedobory internetu ma autorskie rozwiązanie wzmacniające sygnał (tzw. ODU-IDU: modem zewnętrzny i domowy router). Test analogicznego rozwiązania prowadził Play, ale nie znamy efektów tych przymiarek.

A potem 5G

W 2020 roku, gdy telekomy – przynajmniej teoretycznie – zakończą inwestycje wynikające z ubiegłorocznych decyzji rezerwacyjnych pasma 800 MHz, mogą stanąć przed kolejnym wyzwaniem, czyli kolejną aukcją częstotliwości dla sieci kolejnej generacji – 5G.

Hasło „5G" odmieniane jest dziś przez różnych interesariuszy rynku – planistów, dostawców sprzętu, regulatorów i urzędników – przez różne przypadki.

Dziś nie ma pewnych szacunków wskazujących, ile operatorzy będą musieli przeznaczyć na najdroższe z tych częstotliwości – pasmo 700 MHz. Wiadomo jednak, że dysponent rzadkich radiowych zasobów, państwo, szczególnie w dobie nośnych prób wyrównywania nierówności społecznych, ostrzyć będzie sobie zęby na jak największą sumę.

Małgorzata Żelazko, analityk Domu Maklerskiego PKO BP, sądzi, że inwestycje w sieci 5G będą w dużej mierze polegać na opłaceniu rezerwacji częstotliwości (szacuje ten koszt dla wszystkich operatorów razem na około 473 mln euro, czyli dziś blisko 2 mld zł), wymianie lub modernizacji nadajników i być może zagęszczeniu sieci masztów telekomów.

– Rozwój technologii 5G spowoduje znaczący wzrost dostępności szybkiego internetu, a także będzie istotnym czynnikiem w rozwoju rynku M2M i internetu rzeczy – uważa Żelazko.

Konrad Księżopolski, szef analityków rynku akcji w Haitong Banku, zakłada, że telekomy czeka aukcja w 2021 r. Jego zdaniem wydatki na pasmo 700 MHz będą wyższe niż zakładane przez DM PKO BP. Tymczasem wśród finansistów pojawiają się opinie, że 5G nie zmieni biznesu telekomów.

Opinia

Krzysztof Cembrzyński | doradca klienta w DnB Bank Polska

Jeśli weźmiemy pod uwagę zachowanie rodzimego rynku telekomunikacyjnego z ostatnich lat, to widać, że jest w lekkim trendzie spadkowym mimo rozwijanego standardu LTE. Można wyprowadzić stąd wniosek, iż same zmiany w technologii telekomunikacji mobilnej nie przekładają się na zyski operatorów, ale ich implementacja jest konieczna dla utrzymania konkurencyjności usług. Z drugiej strony, rozwój technologii i jej dostępność jest z powodzeniem wykorzystywany przez podmioty kreujące treści (np. Netflix, Showmax, Amazon TV). Operatorzy mobilni nie są bezpośrednim beneficjentem tego trendu. Z ich punktu widzenia implementacja 5G jest tym większym wyzwaniem.

Operatorzy telekomunikacyjnych sieci mobilnych są w trakcie uruchamiania nadajników pracujących na częstotliwościach rozdysponowanych w efekcie tzw. aukcji LTE – 800 i 2600 MHz. Dzięki nim internet miał być szybszy, przenikać lepiej przez mury i pokryć miejsca bez sieci.

Na ile się to udaje? W ilu miejscowościach pozbawionych internetu pojawił się już dzięki temu sygnał tzw. osiemsetki?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko