Dolar uderza w firmy odzieżowe

Polskie marki nie mogą już podnosić cen, więc spadły im marże.

Publikacja: 21.02.2016 21:00

Foto: materiały prasowe

LPP, właściciel marek Reserved, Mohito, Cropp, House, Sinsay i Tallinder, w IV kwartale 2015 r. zanotował spadek zysku operacyjnego o 5 proc., do 236 mln zł. I to pomimo zwiększenia przychodów o 12 proc., do 1,58 mld zł.

Droższy import

Głównym powodem gorszych wyników lidera polskiego rynku odzieżowego jest umocnienie o 20 proc. dolara do złotego. LPP prawie całość swojej kolekcji kupuje na Dalekim Wschodzie i płaci w dolarach, więc w ubiegłym roku koszty zakupu wyrażone w złotych znacznie wzrosły.

– W poprzednich latach, kiedy dolar drożał, byliśmy w stanie zrekompensować ten efekt, podnosząc ceny. Teraz nie możemy tego zrobić ze względu na bardzo silną konkurencję ze strony dużych graczy, takich jak Inditex i H&M, ale też platform internetowych – mówi Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP. Firmie zaszkodziło także osłabienie rubla i hrywny (23 proc. powierzchni handlowej LPP przypada na Rosję i Ukrainę), co negatywnie przełożyło się na zyski wyrażone w złotych.

Uzależnionych od kursu dolara jest większość polskich firm odzieżowych. Widać to po wynikach Monnari, które także za zdecydowaną większość kolekcji płaci w „zielonych". Łódzka firma w IV kwartale wprawdzie zwiększyła zysk operacyjny, ale tylko o 2 proc. (do 16,2 mln zł), czyli znacznie wolniej niż wzrosły przychody (22 proc., do 75 mln zł). Efekt umocnienia dolara doskonale widać w marży brutto, która stopniała o 4 pkt, do 56,1 proc.

W podobnej sytuacji jest CDRL, właściciel dziecięcej marki odzieżowej Coccodrillo, który jeszcze nie opublikował wyników za IV kwartał. Analitycy spodziewają się, że zysk operacyjny CDRL będzie pod presją pomimo 12-proc. wzrostu przychodów w tym okresie.

Mocno uzależniony od kursu dolara jest też Redan (właściciel marek Top Secret i TextilMarket), który wyciągnął lekcję z poprzednich lat i zaczął stosować instrumenty zabezpieczające przed ryzykiem kursowym (robi to jako jeden z nielicznych w branży).

Mniej narażone na umocnienie dolara jest obuwnicze CCC, w którego kosztach zakupu stanowi on 40–50 proc. Ale i tu „zielony" mógł zaszkodzić i analitycy prognozują, że w IV kwartale wynik operacyjny spółki spadnie o ok. 15 proc., w okolice 85 mln zł (przy wzroście obrotów o 10 proc., do 750 mln zł).

W najlepszej sytuacji są takie firmy jak Gino Rossi, Vistula i Bytom. W przypadku tej pierwszej ekspozycja na koszty dolarowe jest prawie zerowa, natomiast w Vistuli i Bytomiu amerykańska waluta stanowi po jednej trzeciej kosztów kolekcji.

Firmy nie zwalniają

Rosnące płace realne i malejąca stopa bezrobocia sprzyjają sprzedaży firm odzieżowych. Nie dziwi więc, że chcą się rozwijać. LPP planuje w tym roku zwiększyć powierzchnię handlową o 11–13 proc., czyli około 90 tys. mkw., i na koniec roku jego sieć może liczyć 1716 sklepów. Podobnie jak CCC, które w ostatnich latach powiększa sieć o około 20 proc. rocznie, a w tym roku pewnie jeszcze przyspieszy. O ile LPP i CCC rozwijają się mocno za granicą, o tyle mniejsze sieci, jak Vistula, Bytom i Monnari, rosną tylko w Polsce, zwiększając powierzchnię o 10–25 proc. rocznie.

Obowiązkowa obecność w internecie

Malejąca popularność galerii handlowych i liczba odwiedzin niektórych sklepów odzieżowych w zestawieniu z rosnącą sprzedażą platform internetowych mobilizują polskie firmy do rozwijania własnych e-sklepów. Multibrandowa platforma Zalando, która zwiększa obroty o 30 proc. rocznie (w tym roku może wypracować 3,7 mld euro przychodów), pokazuje, że rynek ten rośnie bardzo szybko. Dlatego obuwnicze CCC zdecydowało się na kupno za ponad 200 mln zł firmy Eobuwie.pl. CCC wcześniej nie miało e-sklepu w sieci, a zdecydowana większość firm decyduje się na rozwijanie własnych sklepów internetowych. Tak robi np. LPP, które w Polsce ma e-sklepy dla każdej ze swoich sześciu marek, ale za granicą ma witryny tylko w czterech krajach, i to pojedycznych marek (głównie Reserved). Dlatego na razie sprzedaż internetowa to tylko 1,9 proc. przychodów grupy LPP. Wagę e-sprzedaży doceniają też mniejsze firmy. W Bytomiu ten kanał stanowi 5 proc. przychodów detalicznych, w Vistuli prawie 10 proc., w Coccodrillo 8 proc., w Simple – aż 15 proc. Również w Wólczance udział ten jest już dwucyfrowy. Z kolei w obuwniczym Gino Rossi na e-sklepy przypada ponad 5 proc. przychodów.

Handel
Auchan opuścił Rosję. Wielki majątek francuskiej sieci oficjalnie kupił 23-latek
Handel
Walka z dyskontami nie tylko na ceny żywności
Handel
Lepsze dwa lata dla handlu na świecie
Handel
Walka na ceny z dyskontami wychodzi poza żywność. Teraz odzież i wyposażenie domu
Handel
Grzegorz Pytko, Biedronka: To nie my rozpoczęliśmy ostrą walkę na obniżki cen