Pedro Soares dos Santos: Jeśli będzie trzeba, damy podwyżki

Nie będziemy zwalniać pracowników z powodu zakazu handlu w niedziele - mówi „Rzeczpospolitej” Pedro Soares dos Santos, prezes portugalskiej grupy Jeronimo Martins, jeden z najbogatszych Portugalczyków. Właściciel Biedronki w rozmowie z nami przewiduje też, że rząd może wycofać się z nowych przepisów pod naciskiem konsumentów.

Aktualizacja: 07.03.2018 15:15 Publikacja: 01.03.2018 16:19

Pedro Soares dos Santos: Jeśli będzie trzeba, damy podwyżki

Foto: www.jeronimomartins.com

W ogłoszonym dziś sprawozdaniu rocznym właściciel Biedronki, portugalska grupa Jeronimo Martins podała, że zysk EBITDA polskiej sieci w 2017 r. wyniósł 805 mln euro. Oznacza to wzrost o 13,8 proc. w stosunku do roku poprzedniego i 11 proc. przy wyeliminowaniu wahań kursów walut.

"Rzeczpospolita": Podczas konferencji przekazano informację, że Jeronimo Martins spokojnie podchodzi do zakazu handlu w niedziele i nie spodziewa się wielkiego wpływu na obroty. Czy rzeczywiście podchodzą Państwo do niego tak spokojnie?

Pedro Soares dos Santos: Jesteśmy blisko konsumentów, większość klientów ma sklep Biedronki w promieniu 10 minut spacerem od swojego miejsca zamieszkania. Jesteśmy spokojni, ale na obecnym etapie trudno jest przewidzieć cokolwiek, ponieważ nikt nie wie, jakie to prawo może wywołać konsekwencje.

Wydłużacie jednak czas pracy sklepów, co może wygenerować choćby dodatkowe koszty.

Na obecnym etapie nie widzimy dodatkowych kosztów. Musimy zobaczyć, co nastąpi. Nie chcę spekulować, co to może w tym ujęciu oznaczać, musimy poczekać na reakcję konsumentów.

Branżowe prognozy mówią o konieczności zwolnienia z powodu zakazu nawet 30-40 tys. pracowników. Zgadza się Pan z tym?

Nie widzimy potrzeby zwolnień pracowników z tego powodu, niemniej nie jesteśmy hipermarketem. Tego rodzaju sklepy na pewno mocniej odczują wpływ nowej ustawy, ale to nie ja powinienem oceniać, jaki to będzie miało wpływ.

Czy to nowe prawo przetrwa? Portugalia miała regulacje ograniczające pracę hipermarketów w niedzielę, ale kilka lat temu się z niej wycofała. Węgry też, w Polsce będzie podobnie?

Presja konsumentów spowodowała, że Portugalia wycofała się z tego pomysłu. Nie z powodu presji detalistów, tylko konsumentów. Czy w Polsce będzie podobnie? To realny scenariusz, Węgry też się z takiego prawa wycofały z powodu niezadowolenia klientów.

W tym kraju zakaz handlu w niedzielę spowodował duży wzrost handlu internetowego żywnością. W Polsce będzie podobnie? Może Biedronka też wejdzie na ten rynek?

Nie spodziewam się gwałtownego rozwoju handlu internetowego żywnością. Powód to koszty takiej działalności, ciągle bardzo wysokie. My się tego nie spodziewamy, nie mamy też takich planów.

Koszty pracy w Polsce rosną. Czy to dla firmy ryzyko?

Problemem będzie, gdy koszty będą rosły, a rynek nie. Wtedy będziemy musieli się zastanowić, co robić. Dzisiaj to nie problem, pensje rosną, ale rynek się rozwija w takim samym tempie. Podnieśliśmy w styczniu wynagrodzenia, zwyczajowo dwukrotnie w ciągu roku je podnosimy, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to będziemy to robić dalej. 

Czy Biedronka ma problem ze znalezieniem chętnych do pracy?

Na rynku taki problem rzeczywiście widać, robimy co możemy. Jeśli nie będzie ludzi do pracy, pojawi się ryzyko spowolnienia rozwoju. Obecnie nie ma takiego ryzyka, kandydaci się znajdują. Mamy też szereg inicjatyw skierowanych do pracowników, które zachęcają do pracy.

Czy firma rozważa wprowadzenie mniejszego formatu sklepów w Polsce? Jak rosnąć, jeśli Biedronka jest wszędzie?

W każdym kraju rozwijaliśmy się z innymi formatami. W Portugalii prowadzimy sklepy od supermarketów do hipermarketów, w Polsce wierzymy że jest ciągle miejsce na organiczny wzrost. Jak się wyczerpie potencjał rynku wówczas poszukamy odpowiedniej dla nas alternatywy.

Czy firma prowadzi rozmowy w sprawie przejęć? Kilka takich operacji w przeszłości było sfinalizowanych.

Zawsze analizujemy to, co jest dostępne na rynku. Musimy się poruszać w ramach prawa antymonopolowego, co jest znaczącym ograniczeniem dla takich operacji.

Polski premier powiedział o potrzebie promowania przez sklepy rodzimych produktów.

92 proc. sprzedawanych produktów pochodzi od krajowych dostawców. Dlatego nie wydaje mi się, żeby to stwierdzenie było skierowane do nas. Promujemy też polskie produkty w Portugalii. Niestety nie pomaga nam odległość, to w końcu 5,5 tys. km. Niemniej także do Kolumbii wysyłamy coraz więcej polskich produktów, co bywa bardziej opłacalne z powodu różnic kursowych.

Kilka lat temu firma sygnalizowała, że dla Jeronimo Martins ciekawym kierunkiem rozwoju jest Ukraina czy Rumunia. Jest to nadal potencjalny kierunek do inwestycji?

Ukraina była, ale już nie jest. Z kolei Rumunia może być opcją dla Biedronki, ale to wstępnie analizowana opcja. Prowadzimy analizy w tym kierunku, niczego nie można przesądzać.

Był również sygnalizowany możliwy debiut Biedronki na GPW.

To jedna z opcji, która jest ciągle na naszym radarze. Tych drzwi całkowicie jeszcze nie zamknęliśmy, ale będziemy analizować zachowanie rynku kapitałowego w Polsce.

W ogłoszonym dziś sprawozdaniu rocznym właściciel Biedronki, portugalska grupa Jeronimo Martins podała, że zysk EBITDA polskiej sieci w 2017 r. wyniósł 805 mln euro. Oznacza to wzrost o 13,8 proc. w stosunku do roku poprzedniego i 11 proc. przy wyeliminowaniu wahań kursów walut.

"Rzeczpospolita": Podczas konferencji przekazano informację, że Jeronimo Martins spokojnie podchodzi do zakazu handlu w niedziele i nie spodziewa się wielkiego wpływu na obroty. Czy rzeczywiście podchodzą Państwo do niego tak spokojnie?

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu
Handel
Francja: Shrinkflacja to oszustwo. Rząd z tym kończy