Czym się różnią Polscy od zagranicznych klientów?
Np. klient niemiecki kupuje więcej droższych sztuk ubrań. Patrząc na Rosjanki widać, że ubierają się bardziej kolorowo. Wolą jasną i krzykliwą modę. Polki i klientki z Europy Środkowo-Wschodniej są bardziej stonowane. Południe Europy już woli więcej krzykliwości i koloru.
Warto mnożyć marki i wchodzić w węższe nisze czy stawiać na wzmocnienie podstawowych marek?
Dobra jest dywersyfikacja ryzyka poprzez posiadanie kilku marek. Główna marka Reserved to 45 proc. sprzedaży, a reszta 55 proc. Te marki mają różne cykle życia i obsługują różnych klientów.
Myślicie o nowej marce?
Nie. Mieliśmy nową markę Tallinder w ubiegłym roku. Z powodu słabych wyników zamknęliśmy ją w tym samym roku. Na razie nie myślimy o żadnej nowej marce.
Będą konsolidacje na rynku odzieżowym?
Rynek odzieżowy jest bardzo rozdrobniony. W żadnym kraju nie ma dominującej firmy. W Polsce z 13-14 proc. rynku jesteśmy największym graczem. Trudno to zwiększyć, więc dla każdego jest miejsce na tym rynku.
Bardzo ważna jest skala biznesu, co pozwala łatwiej negocjować przy zakupie towarów i wynajmie powierzchni handlowych.
Konsolidacje są wskazane i pewnie będą następować. My na razie nie mamy w planach żadnych konsolidacji, czy przejęć, ale zobaczymy.
Jest szansa, że produkcja z Chin wróci do Polski?
Ona cały czas wraca. Jednak gdybyśmy chcieli dzisiaj powrócić z produkcją do Polski nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Jest za mało szwalni, za mało mocy przerobowych.
Rozmawiamy z polskimi szwalniami co zrobić, żeby zwiększyć produkcję w Polsce, bo jej potrzebujemy. To jest trudny temat, bo brakuje pracowników i kapitału dla tych szwalni. Będziemy nad tym pracować.