W ubiegłym tygodniu prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump podpisał wprowadził oficjalnie swój program zatytułowany „Kupuj amerykańskie, zatrudniaj Amerykanów” („Buy American and Hire American”). To jedna z najważniejszych obietnic wyborczych republikańskiego kandydata – przywrócić miejsca pracy rodowitym Amerykanom i zapełnić półki tworzonymi przez nich produktami. Jak zapowiada Trump, pierwszy krokiem do realizacji tego projektu jest powstrzymanie napływu tanich towarów z Chin, którym amerykański prezydent zarzuca nieuczciwą konkurencję i manipulowanie walutą. Analitycy i media są zgodni: zbliża się krwawa wojna handlowa między dwoma mocarstwami, która zatrzęsie rynkami na całym świecie.

Właśnie w tym czasie prezydent USA został wsparty przez najbardziej zaskakującego poplecznika – chińskiego giganta sprzedaży internetowej, Alibaba. Założyciel i prezes grupy, Jack Ma, oświadczył we wtorek, że chciałby, by jego platforma pomogła małym amerykańskim firmom rozwinąć się globalnie i zamierza dołożyć wszelkich starań, by im to ułatwić.

- Dochody chińskich konsumentów rosną, stąd coraz chętniej rozglądają się oni za wysokiej jakości produktami z całego świata, szczególnie ze Stanów Zjednoczonych – powiedział Jack Ma na oficjalnym nagraniu. Dodał, że obecnie niemal pół miliarda ludzi kupuje produkty za pośrednictwem serwisu Alibaba, co ułatwia przedsiębiorcom z różnych krajów zaistnieć na rynkach międzynarodowych.

Alibaba zamierza nawet zorganizować w wakacje w USA specjalne wydarzenie, mające na celu zachęcić amerykańskie firmy do tego, by sprzedawały swoje produkty przez portal, dzięki czemu będą one mogły dotrzeć do milionów chińskich konsumentów. Konferencja inauguracyjna o nazwie "Gateway '17" ma odbyć się w czerwcu w mieście Detroit, w stanie Michigan.