Sklepy zamykają między innymi znane domy towarowe, takie jak JCPenney, Macy's, Sears i Kmart, ale także sieci detaliczne, które zwykle lokują swoje punkty sprzedaży w pasażach handlowych, jak firmy odzieżowe Guess, BCBG, Abercrombie & Fitch czy marka obuwnicza Crocs. Liczbę dokonanych zamknięć szacuje się już w tysiącach, a zgodnie z prognozami w najbliższych kilku miesiącach przestanie funkcjonować kolejne 3500 sklepów w całych Stanach Zjednoczonych. Wszystko wskazuje na to, że nadchodzi największa fala likwidacji sklepów w tym kraju od kilku dekad – donosi Business Insider.

Za pogrom tradycyjnych sklepów w dużej mierze odpowiada rosnąca popularność e-handlu. Wiele sieci detalicznych zamyka swoje lokale po to, by skupić się na rozbudowie swoich usług przez internet. Skrajnym przykładem tego trendu jest firma odzieżowa Bebe, która postanowiła zamknąć wszystkie swoje sklepy (około 170), by całkowicie przenieść swoją działalność do wirtualnego świata. Podobną decyzję podjęła sieć The Limited, która zlikwidowała niedawno 250 swoich sklepów.

Inne sieci natomiast drastycznie pozbywają się swoich najmniej rentownych lokali, w tym amerykański dom towarowy Sears, który zamierza zamknąć ok. 10 proc. swoich sklepów występujących pod marką Sears and Kmart (150 punktów), czy JCPenney, który zlikwiduje ok. 14 proc. swoich sklepów (138 punktów).