Rosnąca powoli zamożność Polaków, nasycenie rynku w dużych miastach oraz migracja z miast na przedmieścia sprawiają, że małe ośrodki miejskie są na celowniku inwestorów stawiających galerie handlowe. Z analiz ekspertów Grupy Real2B wynika, że w bieżącym roku utrzyma się trend budowania centrów handlowych w mniejszych miastach.

O tym, że inwestycje w mniejsze galerie handlowe na tzw. prowincji mogą być atrakcyjne świadczy średnia kwota środków, jakimi rocznie dysponują mieszkańcy takich miast w przeliczeniu na metr kwadratowy powierzchni handlowej – w dużych miastach to 37200 zł/m2 GLA, a w małych 34000 zł/m2 GLA. W połączeniu z nasyceniem rynku, bo w miastach do 100 tysięcy mieszkańców na mieszkańca przypada tylko 414 metrów powierzchni handlowej, a w ośrodkach między 100 a 200 tysięcy aż 839 metrów, sprawia to, że inwestowanie właśnie w małych miastach jest coraz atrakcyjniejsze.

Nie oznacza to jednak, że w każdym małym mieście inwestorzy ścigają się o wolne grunty. Wpływ na decyzję inwestorów mają też inwestycje drogowe. Finansowane częściowo z unijnych środków drogi ekspresowe, obwodnice miast itp. wpływają na decyzje zarówno osób szukających domu za miastem (czyli wyprowadzających się z dużych miast do mniejszych w pobliżu) i inwestorów budujących centra handlowe. „Pod miasto” wyprowadzają się bowiem najczęściej osoby zamożne, podobnie jak kilkadziesiąt lat temu w USA. Rosnące z tego powodu korki na drogach dojazdowych do większych ośrodków miejskich też sprzyjają „lokalności” zakupów.

Trend do budowy galerii handlowych w małych miastach jest widoczny już wyraźnie. „Puls Biznesu” wskazuje choćby na ekspansję sieci Empik w takich miastach, jak Sandomierz, Mielec czy Oświęcim. W Wołominie pod Warszawą na jesieni 2016 roku otwarto centrum handlowe, podobnie w innych mniejszych miastach.

Z ekspansji centrów handlowych na pewno będą zadowoleni ich klienci. Otwarte jednak pozostaje pytanie, jak wpłynie to na drobny, miejscowy handel.