Trudno uwierzyć, jak juanowi, zwanemu również reminbi, w tak krótkim czasie udało się dołączyć do walutowej pierwszej ligi. W końcu na chińskich banknotach wciąż widnieje wizerunek komunistycznego dyktatora Mao Zedonga, a kurs reminbi nie jest jeszcze w pełni uwolniony, poruszając się w ramach pasma wahań ustalonego przez bank centralny.
Mimo to w poniedziałek Rada Zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego debatowała nad tym, czy włączyć ją od września 2016 r. do koszyka walut rezerwowych Funduszu. Do zamknięcia tego wydania „Rz" nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji, ale zdaniem wielu ekonomistów jest to już tylko formalność. Na konieczność włączenia juana do elitarnego grona walut rezerwowych obok dolara, euro, jena i funta wskazywali eksperci MFW, a USA pogodziły się z tym scenariuszem. Wszak juan jest już drugą pod względem popularności walutą w światowym handlu.