Od stycznia 2017 r. przez dwa lata kilka tysięcy fińskich bezrobotnych zamiast dotychczasowych zasiłków będzie otrzymywało od rządu 560 euro miesięcznie (około 2400 zł). Świadczenie odpowiadające blisko jednej piątej przeciętnej płacy w Finlandii będzie im wypłacane, nawet jeśli w tym czasie podejmą pracę. Ten eksperyment to pierwszy krok ku wprowadzeniu w Finlandii tzw. dochodu podstawowego: bezwarunkowego świadczenia dla wszystkich obywateli.
– Dochodzimy do momentu, gdy takie świadczenie wypłacane regularnie każdemu obywatelowi bez względu na dochody stanie się w wielu krajach koniecznością – tłumaczy w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Guy Standing, ekonomista z Uniwersytetu Londyńskiego, jeden z założycieli Basic Income Network, organizacji pozarządowej propagującej koncepcję pensji obywatelskiej.
Świadczenie albo bunt
Dochód gwarantowany, choć na pierwszy rzut oka brzmi utopijnie, ma orędowników na obu krańcach ideologicznego spektrum. Liberałowie widzą w nim szansę na uproszczenie i odbiurokratyzowanie polityki społecznej. Skomplikowane systemy zasiłków i ulg podatkowych, uzależnionych od poziomu dochodów beneficjentów, zostałyby bowiem zastąpione jednym świadczeniem. Lewicę pociąga zaś myśl o ostatecznym rozprawieniu się z ubóstwem. Zdaniem Standinga, jednego z uczestników Europejskiego Forum Nowych Idei, które rozpocznie się w środę w Sopocie, to nie są wcale najważniejsze argumenty na rzecz wprowadzenia dochodu podstawowego.
– Na świecie od dekad rosną nierówności dochodowe i nic nie wskazuje na to, aby ten proces miał ustać. W krajach Zachodu płace dużej części obywateli będą stały w miejscu, a nawet malały. W efekcie powiększać się będzie klasa społeczna, którą nazywam prekariatem. To są ludzie, którzy muszą polegać na dochodach z pracy, bo nie mogą liczyć na świadczenia społeczne czy zyski z kapitału, a jednocześnie borykają się z niepewnością zatrudnienia i zmiennością wynagrodzeń. Zwykle są też mocno zadłużeni, co w połączeniu z niepewnymi dochodami czyni ich życie bardzo stresującym. Jeśli pozwolimy, żeby coraz większe rzesze ludzi nie miały poczucia bezpieczeństwa ekonomicznego, były sfrustrowane, czeka nas fala populizmu ze wszystkimi tego konsekwencjami – przekonuje Standing.
Inżynieria to zły kierunek
Zdaniem ekonomisty rozszerzanie się prekariatu zastopować mogłaby tylko radykalna przebudowa globalnego ładu gospodarczego, co wydaje się nierealne. Wprowadzenie dochodu podstawowego to tylko działanie paliatywne, łagodzące skutki nierównej dystrybucji owoców rozwoju gospodarczego.