Decyzja o zwiększeniu opłaty za wizy wydawane po przybyciu do tego kraju do 2 tys. bahtów (58 dolarów), czyli praktycznie podwojenia jej, wywołała mieszane reakcje w Bangkoku. Pojawiły się głosy, że podważy działania mające zwiększyć zaufanie do sektora turystyki istotnego dla Tajlandii. Niektórzy komentatorzy kwestionowali zasadność samej podwyżki i porę jej ogłoszenia.
Największy w kraju "Bangkok Post" potępił zmianę opłat jako pozbawioną synchronizacji z polityką turystyczną krajów w regionie, zwłaszcza gdy Tajwan, którego dotyczy ta zmiana, właśnie zniósł wymóg starania się o wizy przez turystów z Tajlandii.
Nowe stawki obowiązują np. Chińczyków, którzy chcą tam spędzić urlop, a w ostatnich 6 latach ich liczba podwoiła się. Turyści z krajów zachodnich, także z Polski, są zwolnieni z kupowania wiz, o ile przybywają samolotem na okres krótszy niż 30 dni, albo lądem z sąsiednich krajów na 15 dni. Od 2015 r. istnieje możliwość wykupu wiz wielokrotnych.
Podwyżka wskazuje na dwuznaczne podejście władz do sektora turystyki, który zapewniał przychody w okresie zawirowań politycznych, ale z drugiej strony wywiera coraz większą presję na infrastrukturę.
Sekretarz generalny zrzeszenia tajsko-chińskich biuru podróży, Chanapan Klaewklachyawut uważa, że ta podwyżka nie jest duża dla chińskich turystów, "bo jeśli nie byłoby ich na nią stać, to w jaki sposób mieli pieniądze na przyjazd do Tajlandii?"