– Zgadzamy się z niemal wszystkimi skargami, jakie USA mają przeciwko Chinom. Nie zgadzamy się tylko z tym, w jaki sposób Stany Zjednoczone próbują rozwiązać te problemy – twierdzi jeden z unijnych dyplomatów.
Chiny same stosują protekcjonistyczne środki utrudniające europejskim firmom dostęp do ich rynku. Rhodium Group, amerykańska firma konsultingowa, opublikowała w kwietniu raport pokazujący, że w Chinach, we wszystkich branżach poza nieruchomościową, restrykcje na inwestycje zagraniczne są wciąż dużo większe niż w UE. Żadna europejska firma nie miałaby w Chinach szans na podobnie spektakularne przejęcia, jakich dokonywały w ostatnich latach chińskie spółki w Europie. Władze ChRL obiecują otwieranie swojego rynku, ale europejscy oficjele podejrzewają, że będą to tylko działania symboliczne.
Za mające małe znaczenie została uznana majowa obniżka chińskich ceł na samochody. Auta z importu stanowią bowiem nadal małą część chińskiego rynku, a w nadchodzących latach władze ChRL będą stawiały na rozwój branży aut elektrycznych, która nadal jest silnie chroniona przed zagraniczną konkurencją.
Różnice w strategii
Wygląda więc na to, że zaplanowany na 16–17 lipca w Pekinie szczyt UE–Chiny skończy się jedynie ogólnikową deklaracją o przeciwstawianiu się protekcjonizmowi. Brukseli nie zależy obecnie na pełnej konfrontacji z Waszyngtonem. Zwłaszcza że mogłaby ona drogo kosztować europejski (a szczególnie niemiecki) sektor motoryzacyjny.
Według dziennika „Financial Times" Komisja Europejska rozważa konferencję pomiędzy UE, USA, Japonią i Koreą Południową mającą doprowadzić do obniżek ceł na samochody pomiędzy tymi rynkami. KE zakłada, że w ten sposób można przekonać administrację Trumpa, by nie nakładała karnych 20-proc. ceł na europejskie samochody. Gdyby konferencja zakończyła się sukcesem, europejskie 10-proc. cła na auta z USA zostałyby obcięte. Prezydent Trump wypominał w ostatnich miesiącach Brukseli, że wynoszą one 10 proc., gdy cła na europejskie samochody w USA sięgają jedynie 2,5 proc.
Chiny trzymają się natomiast twardego stanowiska w sporze z USA. Według agencji Reuters 6 lipca o północy czasu pekińskiego wejdą w życie chińskie cła na amerykańskie produkty, których sprowadza się do Chin za 34 mld dol. rocznie. To odpowiedź na wchodzące tego samego dnia w życie podobne amerykańskie karne cła nałożone na chińskie produkty. Chiński rząd zaprzeczył jednak, by chciał wprowadzić swoje cła już 6 lipca.