Podczas spotkania liderów G7 w kanadyjskim kurorcie La Malbaie, dużo uwagi przywódcy udzielili Rosji. Znalazło to odzwierciedlenie w końcowym komunikacie, dowiedziała się agencja Reuters. „Jesteśmy gotowi przyjąć dodatkowe sankcje, by wywrzeć większy nacisk na Rosję" - zapisano we wspólnym komunikacie. Potwierdziła to także podczas konferencji prasowej premier Wielkiej Brytanii Theresa May: „Zgadzam się z decyzją liderów G7 (...) Rosja nie wykonuje ustaleń porozumienia z Mińska, dotyczących Ukrainy. Zgodziliśmy się, by być gotowymi, jeżeli będzie taka potrzeba, przyjąć dodatkowe ograniczenia wobec Rosji" - cytuje agencja Interfaks.

Prezydent Francji Emmanuel Macron podkreślił, że obecnie „zapraszać Rosję na szczyt G7 jest nieprawidłowe i niekonieczne".

Kanclerz Niemiec Angela Merkel wyraziła „wspólną opinię G7", że „Rosja będzie mogła wrócić do grupy, tylko jeżeli osiągnięty zostanie wyraźny postęp w stosunkach z Ukrainą". Dziś przebywający z wizytą w Chinach Władimir Putin oświadczył że Rosja nigdy nie wyszła z grupy G8. „Koledzy (liderzy G7-red) w swoim czasie odmówili przyjazdu do Moskwy ze znanych przyczyn. Będziemy radzi gościć ich u nas ponownie" - zapewnił Putin.

Obowiązujące od 2014 r sankcje wobec Rosji były reakcją na aneksję Krymu i wspieranie separatystów na Ukrainie. Obejmują tak ponad 130 rosyjskich polityków i przedsiębiorców, jak i firmy w tym największe państwowe - Gazprom, Rosneft, Sbierbank. Ograniczają Rosjanom dostęp do zachodniego finansowania, technologii wydobywczych w Arktyce oraz rynków Unii, USA, Norwegii, Kanady, Australii i Japonii. Rosja w 2015 r wprowadziła embargo na żywność z tych państw, oraz z krajów popierających restrykcje w tym z Ukrainy i Albanii.