Najprawdopodobniej we wrześniu, bo prezydent nie zaakceptował polityka na ministra finansów, który był przeciwnikiem strefy euro. Przez to padły rozmowy koalicyjne i próba tworzenia populistycznego rządu. Jeżeli układ pozostanie taki jak jest w tej chwili, to może się okazać, że te dwie partie zdobędą jeszcze większe poparcie niż mają. Dzisiaj na rynkach widzimy totalną przecenę euro i indeksów. Istnieje obawa, że te wcześniejsze wybory będą traktowane jako swego rodzaju referendum, czy być w strefie euro, czy nie.
Tylko, czy wyjście ze strefy euro jest w ogóle realne?
To byłaby katastrofa dla strefy euro i dla Włochów. Jednak Cameron też nie chciał Wielkiej Brytanii wyprowadzić z Unii Europejskiej. Ogłaszając referendum chciał tylko pomóc własnej partii. Przy okazji tak się porobiło, że Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem. Dlatego może się okazać, że Włochy niechcący wyjdą ze strefy euro.
Gospodarka we Włoszech zawsze się kręciła. Może się uodporniła od politycznych zawarowań?
Nie do końca. Włosi przed strefą euro mieli piękne narzędzia. Jak się coś źle działo w gospodarce, dewaluowali lira i był święty spokój. Znowu byli konkurencyjni, a gospodarka szła do góry. Poza tym potężnie się zadłużali (130 proc. PKB, u nas jest 51 proc.). 40 proc. ich długu jest w rękach zagranicy. Pamiętamy, co się działo w 2011 r., kiedy rentowności obligacji Włoskich i Hiszpańskich przekraczały 7 proc. Gdyby nie EBC, to było blisko do ogłoszenia niewypłacalności tych krajów. To byłaby przepiękna katastrofa.
Niedawno mieliśmy kryzys bankowy we Włoszech.