W St. Petersburgu rozpoczęło się „rosyjskie Davos" czyli jubileuszowe XX Międzynarodowe Forum Ekonomiczne. Wystąpienie Antona Siłuanowa poświęcone było amerykańskim sankcjom przeciwko Rosji i Unii (cła zaporowe na stal i aluminium).

„Jak widzimy, ograniczenia, które wprowadzają amerykańscy partnerzy, noszą eksterytorialny charakter. I gotowość Europy do prezentacji swojego stanowiska partnerom, od tego będzie zależało, czy rozliczenia w euro zastąpią rozliczenia w dolarach. (...) Jeżeli nasi europejscy partnerzy zajmą tu jednomyślne stanowisko (przeciwko amerykańskim sankcjom i ograniczeniom handlowym -red), to my widzimy wyjście z sytuacji w przejściu na rozliczenia w euro i na korzystanie z unijnych instytucji finansowych w transakcjach za towary i usługi, które dziś objęte są różnych ograniczeniami" - kusił Brukselę Siłuanow cytowany przez agencję Prime.

Przypomniał, że Moskwa już handluje np. w juanach i rublach z Chinami czy w rublach z członkami Euro-Azjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej.

Rosyjski handel zagranicznych od początku odbywał się w dolarach. Eksporterzy gazu czy ropy do Unii chcieli handlować tylko w amerykańskiej walucie i taki stan utrzymuje się do dziś. Przejście na euro będzie łatwe w wypadku przedsiębiorstw kontrolowanych przez państwo, a jest to ok. połowy gospodarki Rosji.

W jaki sposób Kreml miałby przekonać prywatne firmy, w tym takie giganty jak paliwowy Łukoil, czy gazowy Novatek do przejścia na euro, tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że oligarchowie - główni akcjonariusze tych firm nie raz pokazali swoją spolegliwość wobec „sugestii" Kremla.