– Zaledwie kilka minut temu rozmawiałem z Christinę Lagarde, dyrektor wykonawczą MFW, i potwierdziła ona, że rozpoczniemy pracę nad porozumieniem. To pozwoli wzmocnić nasz program wzrostu i rozwoju, dając nam większe wsparcie, by poradzić sobie z nowym globalnym scenariuszem i uniknąć kryzysów, takich, jakie mieliśmy w naszej historii – stwierdził argentyński prezydent Mauricio Macri we wtorkowym przemówieniu telewizyjnym.
Pomoc będzie potrzebna głównie po to, by ustabilizować kurs peso argentyńskiego, które przez ostatnie dwa tygodnie zniżkowało o ponad 10 proc. wobec dolara, a od początku roku straciło 17 proc. Silna deprecjacja peso zmusiła ostatnio argentyński bank centralny do trzech podwyżek stóp procentowych w ciągu nieco ponad tygodnia. Do ostatniej z nich doszło w weekend i w jej wyniku główna stopa procentowa została podniesiona do 40 proc.
– Myślimy o prewencyjnym finansowaniu dla Argentyny, by przywrócić stabilność na rynkach – zapowiedział Nicolas Dujovne, argentyński minister skarbu.
Władze w Buenos Aires nie ujawniły jeszcze, jakiej pomocy chcą od MFW. Lokalna prasa i agencja Bloomberg donoszą jednak, że chodzi o elastyczną linię kredytową wartą 30 mld dolarów. Elastyczna linia kredytowa to forma zabezpieczenia przed rynkowymi wstrząsami. Państwa, którym MFW ją przyznaje, mogą z niej skorzystać w każdej chwili. Warunki jej otrzymania są zwykle łagodniejsze niż w przypadku pakietów pożyczek z MFW przyznawanych w ostatnich latach m.in. Grecji czy Portugalii. Jak dotąd dostęp do takiej linii otrzymały jedynie Kolumbia, Meksyk i Polska. Żadne z tych państw nigdy nie sięgnęło po pieniądze z linii, a nasz kraj później zrezygnował z korzystania z tej opcji (gdyż wiąże się ona z opłatami za utrzymywanie linii kredytowej). – Wniosek Argentyny o finansowanie jest pozytywnym zdarzeniem, gdyż zwiększa zdolność banku centralnego do interwencji i daje wsparcie dla waluty – uważa Alberto Ramos, ekonomista z Goldman Sachs.