Tydzień po wprowadzeniu przez Biały Dom sankcji wobec 38 osób i firm z Rosji, deputowani do Dumy ze wszystkich frakcji przygotowali projekt ustawy o kontrsankcjach. Pozwala ona rządowi wprowadzić szereg zakazów - od zachodnich leków, po zatrudnianie cudzoziemców. Ustawa ma objąć firmy z USA i krajów, które amerykańskie sankcje wsparły.

Jak podkreślają rosyjscy ekonomiści, przygotowany dokument to klasyczny strzał w stopę. ustawa uderzy bowiem przede wszystkim w rosyjski biznes i zwykłych Rosjan robiących codzienne zakupy. Przykładem jest proponowany zakaz na wwóz leków z USA i ich sojuszników, których analogi produkowane są w Rosji lub państwach nie objętych ograniczeniami.

Brzmi dobrze, ale rzeczywistość jest taka, że jak podaje gazeta Wiedomosti według danych DSM Group, udział importu w rynku leków w Rosji w 2017 r. - to ponad 70 proc. Na leki z USA przypada wartościowo 28 proc. rosyjskiego rynku i 8 proc. zamówień publicznych resortu zdrowia.

- Pacjent, który kupuje leki za własne pieniądze będzie pozbawiony możliwości wyboru między zachodnim a rosyjskim specyfikiem. Zakaz uderzy więc nie w Amerykanów, którzy w rosyjskich klientów - podkreśla Siergiej Szulijak z DSM Group.

Tymczasem zależność rosyjskiego rynku od amerykańskich towarów rośnie. W 2017 r import rosyjski z USA zwiększył się o blisko 17 proc. do 12,5 mld dol. Rosja miała z USA ujemne saldo w handlu zagranicznym, wynoszące 1,9 mld dol. Obroty wyniosły 23,1 mld dol. i urosły w ciągu roku o blisko 16 proc.