W tym roku na realizację ustawy programu wsparcia rodzin zarezerwowano w budżecie państwa ok. 17 mld zł. Skąd rząd zamierza wziąć tak duże pieniądze, skoro wcześniej ich w budżecie nie było?
Przede wszystkim rządowi PiS poszczęściło się, bo wydłużenie się aukcji na częstotliwości LTE spowodowało, że rekordowe wpływy z tego tytułu zostaną zrealizowane dopiero w tym roku. Chodzi o niebagatelne 9,2 mld zł, co pokrywa ponad połowę potrzeb związanych z 500+. Poza tym PiS wprowadziło od lutego nowy podatek od banków i ubezpieczycieli, który ma przynieść w tym roku ok. 5 mld zł. Resztę ma pokryć podatek od sklepów (ok. 2 mld zł) czy nieco lepsze wpływy z podatków.
Problem w tym, że część z tych planowanych dochodów stoi pod znakiem zapytania. W przypadku podatku od sklepów nie ma nawet projektu i coraz częściej pojawiają się głosy, że będzie dobrze, jeśli wejdzie w życie w II połowie roku.
Także wpływy z aukcji LTE mogą się okazać niższe. Do tej pory telekomy wpłaciły do Skarbu Państwa z tytułu opłat za rezerwacje wygranego pasma 7,2 mld zł. W zawieszeniu jest wpłata 2 mld zł za jeden z bloków pasma 800 MHz. Wygrała go spółka NetNet kojarzona z grupą Zygmunta Solorza-Żaka, ale – jak pisaliśmy – zrezygnowała z odbioru rezerwacji. Zrobiła to w dniu, w którym UKE wydał decyzje rezerwacyjne.
Podzielone są teraz zdania, czy NetNet zrezygnował przed czy po wydaniu rezerwacji, bo na kopercie z rezygnacją nie było godziny nadania. Czas jest tu ważny, bo – jak argumentują przedstawiciele Play (zapłacił już ponad 1,7 mld zł) – jeśli rezygnacja nastąpiła po wydaniu rezerwacji, to blok po NetNet powinien zostać ostatecznie wystawiony na przetarg.