Taki wynik przyniosło badanie SW Research przeprowadzone w połowie lutego na zlecenie instytucji płatniczej Akcenta, do którego dotarła Rzeczpospolita. Blisko 29 proc. ankietowanych jest zdania, że w ogóle nie przyjmiemy wspólnej waluty. Tylko co trzeci Polak uważa, że w najbliższej dekadzie euro zdoła jednak zastąpić złotego.

– Zapytaliśmy Polaków o ich przewidywania, a nie chęć wejścia do strefy euro. To dwie zupełnie inne sprawy – komentuje Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału Akcenty. Jednak w ubiegłorocznym badaniu Eurobarometru Polska była jednym z trzech krajów, którego większość obywateli opowiedziało się przeciwko przyjęciu euro. Tak wskazało 55 proc. badanych. Wyższy odsetek negatywnego stosunku do wprowadzenia wspólnej waluty zanotowano jedynie w Szwecji (62 proc.) i Czechach (70 proc.).

Do strefy euro przystąpiło na razie 19 z 28 państw członkowskich Unii Europejskiej. Najmłodszymi członkami Eurolandu są kraje bałtyckie. Wspólną walutę w 2011 r. przyjęła Estonia, w 2014 r. Łotwa i w 2015 r. Litwa. Przystąpienie do strefy jest częścią unijnego pakietu, który kraje przyjmują wraz z członkostwem. W historii UE były jednak przypadki uzyskiwania przez państwa klauzuli, która umożliwia odstąpienie od określonej sfery polityki UE, np. kwestii zastąpienia waluty krajowej przez euro. Tak postąpiły m.in. Dania i Wielka Brytania. Pozostałe 6. krajów, które przyjęły zapisy o wejściu do obszaru euro, ale wciąż mają lokalne waluty, to poza Polską jeszcze Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Rumunia, Szwecja i Węgry.

Z lutowego badania na zlecenie Akcenty wynika, że według 23,7 proc. ankietowanych wejście Polski do strefy euro może nastąpić w okresie od 11 do 20 lat. Co dziesiąty spodziewa się, że Polska przyjmie euro najwcześniej za 21 do 30 lat, a według 3,1 proc. może to potrwać jeszcze dłużej.