Gdy 1 marca 2014 r. samozwańczy premier Republiki Autonomicznej Krymu zwrócił się do Rosji o bratnią pomoc, a rosyjskie władze w odpowiedzi zgodziły się na użycie sił zbrojnych na terytorium Ukrainy, nastroje w Moskwie były mocarstwowe. Dwa lata później minister finansów Anton Siłuanow ostrzega rodaków, że „należy przygotować się na niełatwe czasy".
Zebrane przez „Rzeczpospolitą" raporty ośrodków analitycznych, opinie ekonomistów i dane pokazują przygnębiający obraz kraju. Rubel jest rekordowo słaby, a płace realne tylko w ubiegłym roku spadły o 9 proc.