Skąd my to znamy? Puste półki, ogromne kolejki, kartki na żywność, niskie zarobki, nic nie warty narodowy pieniądz, na targowiskach wszystko to czego nie ma w sklepach, ale tylko za waluty. To Wenezuela, kraj w którym są największe na świecie zasoby ropy (18 proc.), a inflacja w 2015 r wyniosła według MFW - 275 procent.

Jeszcze gorzej będzie w tym roku. MFW ogłosił prognozę inflacyjną na poziomie 720 proc. Jedynymi którzy na tym zyskują są turyści. Np. tankując wynajęty samochód zapłacą za litr benzyny 95 po przeliczeniu na nasze - mniej niż jeden grosz.

Ma to się nijak do kosztów produkcji. Wenezuela musi bowiem część ropy do przerobu importować. Miejscowy surowiec to tzw. ciężka ropa, bardzo brudna i trudna do rafinacji. Dlatego co roku wenezuelskie rafinerie kupują ok. 40 tys. baryłek na dobę z Rosji, Angoli i Nigerii.

W styczniu po raz pierwszy państwowy koncern PDVSA kupił ropę z USA (548 tys. baryłek), podała agencja Bloomberg. To paradoks, bo w 2015 r Wenezuela eksportowała 800 tys. bd do USA. Lekka ropa amerykańska jest mieszana z miejscową i przerabiana na paliwa i produkty naftowe, w większości z przeznaczeniem na eksport

W grudniu po raz pierwszy od 19 lat kiedy rządzą komuniści, wybory wygrała opozycja o znajomej też nazwie Okrągły Stół dla Demokracji. Na razie wielkich zmian nie widać. Wenezuela - szósta pod względem wielkości eksportu ropy w OPEC, wiele razy apelowała do kartelu eksporterów o obniżenie wydobycia, by podnieść ceny. Bez skutku.