Reakcja gospodarki na kryzys

Polska wydaje się odporniejsza na zewnętrzne szoki niż dekadę temu, ale niektóre branże, np. handel detaliczny, mogą ucierpieć bardziej – wynika z raportu DNB Bank Polska i Deloitte Consulting.

Publikacja: 29.01.2017 19:20

Foto: Rzeczpospolita

Nierozwiązane problemy ekonomiczne powodują wzrost napięć politycznych i społecznych, w efekcie sytuacja na świecie staje się coraz mniej przewidywalna, a skala wyzwań i globalnych ryzyk – bezprecedensowa w historii – ostrzegają eksperci DNB Bank Polska i Deloitte Consulting w raporcie „Kierunki 2017. Negatywne szoki gospodarcze. Stress-testy polskiej gospodarki w 2017 r.".

Konflikty polityczne

Napięcia polityczne widać zarówno w krajach demokratycznych, jak i quasi-demokratycznych czy wprost autorytarnych. Przykładem w tej pierwszej grupie jest chociażby rosnąca niechęć społeczeństw krajów tzw. starej Unii Europejskiej właśnie do samej idei UE. W efekcie proces dezintegracji UE został rozpoczęty i nie można wykluczyć, że to samo czeka strefę euro. Niepokój budzi też ryzyko wojny handlowej pomiędzy USA i Chinami po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA. Globalne zagrożenie wiąże się z Turcją (która „szuka minionej świetności") czy Rosją (która marzy o imperium), a także z przemianami w strategii rozwojowej Chin (które coraz bardziej nastawiają się na ekspansję zewnętrzną).

Sytuacja ekonomiczna w analizowanych krajach (wśród członków UE wzięto pod uwagę pięć krajów o największych gospodarkach: Niemcy, Wielką Brytanię, Francję, Włochy i Hiszpanię) nie jest identyczna, ale widać kilka istotnych zbieżności, które mogą stanowić ekonomiczne punkty zapalne.

Problemy ekonomiczne

Po pierwsze, tylko połowie z nich udało się odbudować gospodarkę po globalnym kryzysie. Po drugie, w części krajów mimo spowolnienia gospodarczego nie nastąpiło dostosowanie w kosztach pracy (głównie we Włoszech i Francji, a w Hiszpanii w niewystarczającym stopniu), co oznacza trwały spadek konkurencyjności. Po trzecie, mimo ograniczania w okresie kryzysu kredytowania gospodarstw domowych i przedsiębiorstw znaczne jest zróżnicowanie poziomu zadłużenia w stosunku do możliwości jego spłacania (czyli w stosunku do dochodów ludności czy zysków przedsiębiorstw). Wysoki poziom tych wskaźników (dotyczy Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch i Francji) stwarza ryzyko niewypłacalności kredytobiorców. Ryzyko już obecnie objawia się podwyższonym odsetkiem tzw. kredytów nieregularnych (we Włoszech, Hiszpanii, na Ukrainie). Pogorszenie sytuacji fiskalnej w wielu krajach (wzrost deficytów budżetowych i poziomów zadłużenia) staje się szczególnym wyzwaniem wobec rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych w USA.

– Kryzys uważa się za zakończony dopiero wtedy, gdy podwyżka stóp procentowych, po długim okresie utrzymywania ich na niskich poziomach nie wywoła kolejnego kryzysu – zauważa Katarzyna Piętka-Kosińska, współautorka raportu z Deloitte Consulting. – Rozpoczęcie podwyżek stóp przez Fed będzie testem dla wszystkich gospodarek Europy już w 2017 r. Czy go zdadzą? – pyta.

Kanały oddziaływania

Choć sytuacja ekonomiczna Polski jest obecnie w miarę korzystna, potencjalny kryzys w Europie oczywiście uderzyłby także w nas. Przede wszystkim przez kanał handlu zagranicznego oraz bezpośrednich inwestycji zagranicznych.

Eksport stanowi obecnie już ponad 51 proc. PKB, z czego 79 proc. kierowane jest na rynki UE (2015 r.). Spośród krajów, z których negatywne szoki na polską gospodarkę zostały uwzględnione w symulacjach, najważniejszą rolę odgrywają Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy. – Nasze analizy pokazują, że biorąc pod uwagę wielkości nominalne eksportu, ewentualny kryzys gospodarczy w Niemczech, jak również we Włoszech i Francji byłby szczególnie dotkliwy dla naszego sektora motoryzacyjnego. Z kolei branże związane z produkcją żywności w największym stopniu odczułyby kryzys w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Wartość bezpośredniej sprzedaży żywności do Rosji, Chin i USA jest relatywnie niewielka, a najmniejsza na Ukrainę – wylicza Artur Tomaszewski, prezes zarządu DNB Bank Polska SA.

Także w zakresie bezpośrednich inwestycji zagranicznych (FDI) jesteśmy wprost uzależnieni od UE. Spośród analizowanych w raporcie krajów istotny negatywny wpływ na strumień FDI miałby kryzys w Niemczech i Francji (bo obecnie odpowiednio 22 proc. i 12 proc. ogółem FDI pochodzi z tych krajów), ale jeśli wziąć pod uwagę bilans samego roku 2015 – także w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Spośród analizowanych branż niemała część FDI kierowana była do sektora motoryzacyjnego (9 proc., 2010–2015) oraz handlu hurtowego (9 proc.) i detalicznego (6 proc.), zatem w przypadku kolejnego globalnego kryzysu branże te mogłyby szczególnie odczuć wstrzymanie dopływu lub odpływ kapitału zagranicznego (również jako transfer zysków osiągniętych w Polsce).

Stress-testy dla branż

Zewnętrzne szoki wpływają na Polskę także przez rynki finansowe (kursy walut, rentowności obligacji czy indeksy giełdowe), co przekłada się też na gospodarkę realną. – Polska po rozlaniu się po świecie kryzysu finansowego 2007/2008 doświadczyła negatywnego wpływu rynków finansowych na sektor realny w krótkim okresie, ale decydujące okazały się fundamenty makro- i mikroekonomiczne. Czy tak również byłoby podczas kolejnego kryzysu? – pyta Katarzyna Piętka-Kosińska.

Pewną odpowiedź na to pytanie przynoszą stress-testy dla polskiej gospodarki wykonane przez ekspertów DNB i Deloitte na podstawie analogii ostatniego kryzysu. Wyniki okazują się dosyć zaskakujące, bo okazuje się, że generalnie polska gospodarka, m.in. dzięki poprawie efektywności, wydaje się bardziej odporna na sytuacje kryzysowe.

– Jeśli skala impulsu zewnętrznego byłaby porównywalna z tą z roku 2009, większość analizowanych branż może obecnie liczyć się z mniejszym osłabieniem dynamiki przychodów ze sprzedaży, niż to miało miejsce w 2009 r. – ocenia prezes Artur Tomaszewski. Chodzi głównie o sektor IT i telekomunikację, handel hurtowy, motoryzację czy opiekę zdrowotną. Dopiero impuls kryzysowy dwukrotnie większy niż ten z 2009 r. wywołałby osłabienie dynamiki przychodów podobne do osłabienia z 2009 r. – Wyjątkowa jest sytuacja branży produkcji artykułów spożywczych, której dynamika w 2009 r. uległa poprawie, ale przy obecnej strukturze gospodarki kolejny kryzys raczej by ją osłabił. Z kolei działem, który stracił najwięcej w 2009 r., dynamika spadła aż o 10 pkt proc., jest handel detaliczny i taka historia może się powtórzyć – podkreśla Artur Tomaszewski.

Uderzenie w PKB

Ciekawie wypadają też stress-testy dla całej gospodarki. Pokazują, że kryzys w praktycznie każdym z analizowanych krajów silnie i negatywnie wpłynąłby na dynamikę polskiego PKB w pierwszym roku od uderzenia. W kolejnych latach gospodarka dochodziłaby do siebie, ale analizy pokazują znaczące różnice w tempie tej poprawy. Najszybciej nasza gospodarka poradziłaby sobie z zewnętrznym szokiem płynącym z Niemiec i Francji. Już po dwóch latach od impulsu dynamika PKB zaczęłaby odreagowywać kryzys, a skumulowany efekt siedmioletni byłby tylko lekko ujemny (a pełna absorpcja kryzysu miałaby miejsce dopiero po 11 latach). Jak wyjaśnia ekspertka Deloitte, z jednej strony Niemcy są gospodarką bardziej globalną niż pozostałe kraje europejskie, co stwarza polskim firmom jako dostawcom podzespołów, części, komponentów itp. możliwość ekspansji na inne rynki, zwłaszcza że tak silnie jesteśmy z gospodarką niemiecką powiązani. Z drugiej strony osłabienie u naszych ważnych partnerów handlowych to szansa dla nas na zaoferowanie tym gospodarkom tańszych, ale równie dobrych produktów.

Poziom ryzyka

Największy negatywy wpływ na dynamikę polskiego PKB miałyby szoki płynące z USA i Chin, bo wywołałoby to globalny kryzys na całym świecie. W przypadku USA kryzys zaczęlibyśmy odreagowywać dopiero po czterech latach, a w przypadku Chin – jeszcze po siedmiu latach doświadczaliśmy słabszego tempa wzrostu PKB, niż gdyby kryzysu nie było. Skumulowany siedmioletni efekt byłby najbardziej dotkliwy właśnie w przypadku Chin, w nieco mniejszym stopniu – w przypadku USA. Jednak akurat ryzyko kryzysu w USA eksperci DNB i Deloitte określili jako najmniejsze (wśród analizowanych krajów). Największe ryzyko określono dla Hiszpanii i Włoch. Co ciekawe, choć z tymi krajami nie jesteśmy aż tak mocno związani gospodarczo jak z Niemcami, to właśnie impuls płynący z tych krajów byłby dla nas dosyć szkodliwy. Ewentualne straty w dynamice PKB udałoby się odrobić dopiero po trzech latach.

– Z symulacji wynika, że przynajmniej część polskiej gospodarki w zakresie analizowanych sektorów wydaje się odporniejsza niż w momencie ostatniego kryzysu. Jednak kryzysy są jak wirusy – mutują się i za każdym razem atakują inaczej, wywołując inne skutki – podsumowuje prezes Artur Tomaszewski.

Nierozwiązane problemy ekonomiczne powodują wzrost napięć politycznych i społecznych, w efekcie sytuacja na świecie staje się coraz mniej przewidywalna, a skala wyzwań i globalnych ryzyk – bezprecedensowa w historii – ostrzegają eksperci DNB Bank Polska i Deloitte Consulting w raporcie „Kierunki 2017. Negatywne szoki gospodarcze. Stress-testy polskiej gospodarki w 2017 r.".

Konflikty polityczne

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody
Gospodarka
EBI chce szybciej przekazać pomoc Ukrainie. 560 mln euro na odbudowę
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie