Nowy amerykański sen o gospodarczej potędze

Działania administracji Donalda Trumpa mogą przynieść korzyści głównie amerykańskiej gospodarce. A także tym krajom, które ułożą sobie stosunki z Waszyngtonem. Zagrożone są przede wszystkim Chiny.

Aktualizacja: 20.01.2017 05:18 Publikacja: 19.01.2017 19:20

Detroit oraz inne dawne przemysłowe centra udzielały poparcia Trumpowi w nadziei na powrót miejsc pr

Detroit oraz inne dawne przemysłowe centra udzielały poparcia Trumpowi w nadziei na powrót miejsc pracy do USA

Foto: Bloomberg

Przed wyborami prezydenckimi w USA wielu analityków straszyło inwestorów tym, że Trump wpędzi USA w recesję. Po jego zwycięstwie rynki szybko uznały jednak, że jego program wyborczy może przynieść amerykańskiej gospodarce korzyści. Pod warunkiem, że nie wywoła ona serii wojen handlowych uderzających m.in. w Chiny.

W przypadku Polski bezpośredni wpływ działań administracji Trumpa na gospodarkę będzie prawdopodobnie nieznaczny, choć mocniejszy dolar może wpływać na koszty obsługi polskiego długu i konkurencyjność naszego eksportu (patrz tekst na B3).

Handel do rewizji

Państwem, które najwięcej może stracić gospodarczo na prezydenturze Trumpa, są Chiny. Nowa administracja zapowiada stanowczy kurs wobec Pekinu w kwestiach handlowych. Prezydent elekt obiecywał m.in., że ChRL zostanie napiętnowana jako państwo stosujące protekcjonizm walutowy (manipulujące kursem własnej waluty, by wspierać eksport).

Wilbur Ross, miliarder wyznaczony na nowego sekretarza handlu, mówił podczas przesłuchania w Kongresie, że Chiny są najbardziej protekcjonistyczną dużą gospodarką na świecie, a USA powinny od nich wymagać przestrzegania reguł gry. – Moje podejście do problemu będzie takie jak największego na świecie konsumenta w relacjach z kupcami. O ile należy traktować kupców z szacunkiem, o tyle także oni powinni traktować z szacunkiem ciebie jako swojego największego klienta i trzymać się reguł gry. Jeśli tego do pewnego stopnia nie robią, musi pojawić się element wymuszenia porządku – mówił w Kongresie Wilbur Ross.

To USA są stroną silniejszą w tym sporze. Wykonane jeszcze przed wyborami wyliczenia analityków Daiwa Capital Markets mówią, że jeśli Trump spełni obietnice wyborcze dotyczące nałożenia większych ceł na produkty z Państwa Środka, to chiński eksport do Ameryki może spaść aż o 87 proc., czyli o 420 mld dol. Kosztowałoby to Chiny nawet 4,82 proc. PKB. Do tego doszedłby odpływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych z ChRL, który mógłby sięgnąć 1,3 proc. PKB. Wiele zagranicznych firm mogłoby bowiem likwidować tam fabryki, które produkowały wcześniej na rynek amerykański.

Podwyższenie ceł do umiarkowanego poziomu 15 proc. doprowadziłoby, według wyliczeń Daiwa Capital Markets, do spadku chińskiego eksportu do USA o 152 mld dol. Kosztowałoby to Chiny 1,75 proc. PKB i pociągnęłoby za sobą odpływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych wynoszący 1,3 proc. PKB.

Poszkodowanym może być również Meksyk. Trump wielokrotnie obiecywał w kampanii wyborczej, że będzie renegocjował układ NAFTA (o wolnym handlu między USA, Kanadą i Meksykiem) i zniechęci amerykańskich producentów do przenoszenia fabryk na południe od Rio Grande. „Efekt Trumpa" zaczyna już działać: kilka koncernów motoryzacyjnych zrezygnowało z budowy nowych zakładów w Meksyku. Zamiast tego będą zwiększać zatrudnienie w USA. – Wyzwania dla globalizacji i układu NAFTA mogą oznaczać poważny cios dla gospodarki Meksyku i wymagać od decydentów nowej serii głębokich reform strukturalnych, które podtrzymałyby wzrost gospodarczy w długim terminie – pisali analitycy Morgan Stanley.

Okazje do zarobku

Na rządach Trumpa mogą skorzystać przede wszystkim Stany Zjednoczone, a pośrednio te kraje, z którymi będą one w dobrych relacjach handlowych. Międzynarodowy Fundusz Walutowy podwyższył ostatnio prognozy gospodarcze dla USA. Spodziewa się, że wzrost PKB wyniesie tam 2,3 proc. w 2017 r. i 2,5 proc. w 2018 r. Przyczynią się do tego w dużej mierze impulsy fiskalne zapewnione przez nową administrację: obniżki podatków dla obywateli i spółek, a także wielki program modernizacji infrastruktury. Program infrastrukturalny Trumpa był zachwalany m.in. przez OECD, która podwyższyła prognozę wzrostu gospodarczego dla USA na 2018 r. do 3 proc.

Na działaniach nowej administracji może bardzo skorzystać sektor prywatny. Odbudowa infrastruktury pobudzi branżę budowlaną oraz pozwoli zarobić producentom maszyn. Poluzowanie regulacji dotyczących ochrony środowiska spowoduje większą swobodę działania firm naftowych i energetycznych. Modernizacja sił zbrojnych przyniesie wiele okazji do dobrych interesów koncernom zbrojeniowym (choć sprawa myśliwca F-35 pokazała, że Trump nie pozwoli im zbyt dużo zdzierać z rządu). Mianowanie na kluczowe stanowiska w administracji ludzi z sektora finansowego sugeruje, że polityka wobec tej branży też powinna być dosyć przyjazna.

Może się też udać przyciągnięcie produkcji przemysłowej z powrotem do USA. (przemawiają za tym niskie ceny energii, bliskość rynku zbytu i możliwość użycia podatkowych środków nacisku). To, wraz z modernizacją infrastruktury, wlałoby nowe życie w przemysłowe miasta i miasteczka poszkodowane przez globalizację. Skorzystałyby na tym stany z dużą społecznością polonijną.

Choć Trump kojarzony jest głównie z groźbami wojny handlowej, to za jego rządów USA mogą zacieśnić stosunki gospodarcze z niektórymi swoimi sojusznikami. Obiecał już umowę handlową Wielkiej Brytanii szykującej się do Brexitu. Beneficjentami polityki Trumpa mogą być też Tajwan oraz Izrael. Ale i Rosja – jeśli Trump przyczyni się do zniesienia sankcji.

Podyskutuj z nami na Facebooku www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia Czy Trump zdoła wlać nowe życie w amerykańską gospodarkę?

Gospodarka
MFW: Polaryzacja światowej gospodarki coraz większa. Polska na dobrym biegunie
Gospodarka
Raport PIE. Co nam dało członkostwo w UE? Gdzie mamy największe zaległości?
Gospodarka
Zagraniczne firmy zaczęły nieco lepiej oceniać Polskę. Stanęliśmy na podium
Materiał Płatny
LIST OTWARTY
Gospodarka
Polityka nadal rządzi w państwowych spółkach