W czwartek wieczorem (8 marca) prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump wprowadził cła stal i aluminium, które wynoszą odpowiednio 25 i 10 proc. Jest to element kampanii „Make America Great Again”, który ma za zadanie wspierać krajowych producentów. Zdaniem Trumpa, są oni niesprawiedliwie traktowani na światowych rynkach, a zagraniczne firmy „atakują” jego kraj tanimi produktami, uniemożliwiając konkurencję amerykańskim rywalom.
Prezydent USA zaznaczył jednocześnie, że Waszyngton będzie współpracował z przyjaznymi krajami, wobec których wykaże się większa elastycznością. To oznacza, że niektórych przypadkach karne cła mogą zostać załagodzone bądź też wyłączone. Pojawiły się już sygnały z Białego Domu, że takimi krajami mogą być Kanada i Meksyk na czas trwania rozmów dotyczących renegocjacji układu NAFTA. Być może również Biały Dom zdecyduje się zastosować lżejszą politykę wobec Polski, jak dowiedziała się rzeczniczka RMF FM w Brukseli.
- Polska może zostać wyłączona z amerykańskich ceł na stal i aluminium, bo należy do krajów, które wydają najwięcej na obronę w ramach NATO – powiedział w piątek w Brukseli rzecznik Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Stali EUROFER, Christian de Lusignan, cytowany przez RMF FM.
Dodał, że wprowadzenie karnych ceł uderzy w Polskę słabiej, niż w przypadku innych europejskich gospodarek, m. in. Niemiec, ponieważ eksportujemy nieznaczną ilość stali do USA - tylko około 9 tysięcy ton w skali roku.
Zaznaczył także, że Polska przekracza minimalny próg 2 procent PKB na wydatki obronne, co jest kolejną przesłanką za tym, że mogę zostać oszczędzona.