Aleksiej Ulukajew stanął dziś przed moskiewskim sądem. W listopadzie 2016 r minister gospodarki stracił z dnia na dzień wszystko: przywileje, stanowisko, pozycję i twarz. Oskarżony o przyjęcie 2 mln dol. łapówki czas do procesu spędził najpierw na Łubiance (siedziba FSB a dawniej KGB), a potem w domowym areszcie. Na sądową salę wszedł człowiek starszy o dekadę i chudszy o wiele kilogramów. Mogli to zobaczyć wszyscy Rosjanie, bo proces jest transmitowany.
„W śledztwie tej sprawy nie zostały uwzględnione nie tylko oczywiste dowody na kłamliwość zeznań Sieczina (prezes Rosbeft – red.), ale też umyślnie nie podjęto działań, skierowanych na potwierdzenie dowodów tych kłamstw. W końcu, w stosunku do mnie sfabrykowano oskarżenie, które bazuje wyłącznie na słowach Sieczina o tym, że jakobym wymusił na nim łapówkę za zgodę na dopuszczenie Rosneft do prywatyzacji Basznieft” - mówił Ulukajew dziś w sądzie, cytuje agencja Prime.
Były minister dodał, że w stosunku do niego „FSB dokonała prowokacji łapówkowej”, która została zorganizowana na podstawie „kłamliwego donosu Sieczina” i naczelnika służby bezpieczeństwa Rosneft Olega Feoktistowa.
- Ta prowokacja stała się powodem wszczęcia nieuzasadnionego śledztwa wobec mnie - dodał Ulukajew. W marcu Nowa Gazeta podała, że Feoktistow do przyjścia do pracy w Rosneft, służył w FSB na stanowisku zastępcy szefa wydziału zarządzania bezpieczeństwa osobistego. Ten wydział zajmował się licznymi głośnymi sprawami skandali korupcyjnych byłych wysokich urzędników rosyjskich, m.in. gubernatora Sachalina czy byłego szefa antykorupcyjnej służby MSZ. Wszyscy zostali osądzeni i trafili do kolonii karnych.
Aleksiej Ulukajew nie przyznaje się do winy. Grozi mu 15 lat więzienia. Przypomnijmy: były minister został aresztowany w chwili, kiedy opuścił budynek koncernu Rosneft, gdzie spotkał się z Igorem Sieciznem. Wsiadał do samochodu i wtedy został zatrzymany, a w aucie znaleziono 2 mln dol. w gotówce.