Polska znika w zawrotnym tempie. Czy cokolwiek nas uchroni?

Ludność Polski spada już od pięciu lat. W 2050 r. ma wynieść 34 mln osób. Żeby zatrzymać ten proces, politycy planują politykę prorodzinną, rozdawanie działek i rozwój technologii.

Aktualizacja: 31.05.2017 14:08 Publikacja: 31.05.2017 13:29

Polska znika w zawrotnym tempie. Czy cokolwiek nas uchroni?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Ludność w Polsce maleje od 5 lat i w 2016 roku wyniosła o ponad 4 tys. mniej niż rok wcześniej – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Liczba ludności w 2016 r. wzrosła tylko w czterech województwach - pomorskim, mazowieckim, małopolskim oraz wielkopolskim. Świętokrzyskie, łódzkie, opolskie i lubelskie – to z kolei regiony, które wyludniają się najszybciej.

Co gorsze w Polsce istnieje zjawisko podwójnego starzenia się, które oznacza, że rośnie nie tylko liczba osób po 66. roku życia, ale także osób w wieku 80+. Według danych GUS współczynnik dzietności w Polsce będzie w najbliższych latach utrzymywał się na poziomie 1,26, zatem poziom reprodukcji będzie daleki od prostej zastępowalności pokoleń. Poziom umieralności będzie obniżał się, sprzyjając wydłużaniu przeciętnego trwania życia. Efektem tych zmian oraz będzie stopniowe zmniejszanie się liczby ludności Polski do około 34 mln w 2050 r.

Co daje polityka prorodzinna?

Aktualnie największy program na rzecz zwiększenia dzietności – czyli Rodzina 500 plus – na razie nie przynosi spodziewanego efektu. – Bon pieniężny jest wsparciem raczej redystrybuującym mechanizmy gospodarcze, aniżeli pobudzającym demografię. W mojej ocenie program Rodzina 500 plus w mniejszym stopniu pobudzi dzietność, a w większym zabezpieczy osoby mniej zamożne – skomentował podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego prezes Banku Ochrony Środowiska Stanisław Kluza.

– Od kwietnia 2016 do końca roku zameldowano w gminie Wołomin 559 dzieci, zaś od stycznia 2017 do 4 maja tylko 190 małych mieszkańców. Liczymy, że do końca roku pojawi się więcej dzieci – powiedziała burmistrz podwarszawskiego Wołomina Elżbieta Radwan, która nie jest zadowolona z efektów programu.

Z takim stawianiem sprawy, że polityka prorodzinna rządu nie może pomóc, nie zgadza się np. Mariusz Chrzanowski, prezydent Łomży. – Dobra polityka prorodzinna może pomóc. W Łomży nie ma problemów z miejscem dla trzylatków w przedszkolach. Jesteśmy też jednym z miast w Polsce, gdzie będzie „Mieszkanie plus – mówi.

Innym pomysłem na odwrócenie negatywnego – np. dla miast takich jak Wołomin trendu jest zmiana charakteru gminy z „sypialni” metropolii. – Chciałabym osiągnąć taki status miasta, by sąsiedztwo stolicy było naszym atutem – wyjaśnia. Liczy, że w przyciągnięciu mieszkańców do Wołomina przydatne okażą się nowe inwestycje. Dlatego miasto przygotowuje ulgi dla przedsiębiorców czy kolejne plany zagospodarowania przestrzennego – mówi burmistrz Radwan.

– Dobra praca to punkt wyjścia. Bowiem to, czego potrzebujemy, to stabilizacja i dobra pensja. Te dwa czynniki wpływają na bezpieczeństwo w rodzinie, ułatwiają podjęcie decyzji o jej powiększeniu – przekonuje zaś Kordian Kolbiarz, cytowany przez PortalSamorzadowy.pl burmistrz Nysy, w której wskaźnik dzietności wynosi zaledwie 1,0 gotowy jest rozdawać działki za darmo.

– Jesteśmy też po realizacji pilotażowego programu działki za 15 proc. wartości. Dzięki niemu między innymi 6 rodzin z dziećmi, które lata temu wyjechały do Szwecji i Wielkiej Brytanii, zdecydowały się wrócić do Nysy. Dojdziemy do kryterium, w którym liczba dzieci w rodzinie będzie decydowała o przydzieleniu działki za darmo – zapewnia.

Działki za ułamek ceny oferuje zresztą coraz więcej miast – m.in. Ruda Śląska.

Do przemyślenia

Do utrzymania populacji istnieje jeszcze droga od drugiej strony: nie przez zwiększanie dzietności, a przez obniżenie wymaganego wskaźnika zastępowalności. Obecnie uznaje się, że zastępowalność pokoleń zapewni dzietność na poziomie 2,10-2,15.

– Kraje, które odpowiednio kierują innowacyjnymi procesami technologicznymi, są w stanie zaspokoić zastępowalność pokoleń na poziomie 1,8 wskaźnika dzietności – uważa Stanisław Kluza.

Gdyby do tego dołożyć dobry system wspierania asymilacji imigrantów zarobkowych z Ukrainy, Polska mogłaby sobie poradzić.

– Inna kwestia to mechanizm refleksji nad systemem emerytalnym, który dzisiaj w żaden sposób nie promuje dzietności. Co więcej, można powiedzieć, że antypremiuje dzietność. Jeśli ktoś zdecyduje się rozwijać karierę zawodową, a nie ma dzieci, odłoży więcej składek i w przyszłości dostanie większą emeryturę – zauważa Kluza.

Ludność w Polsce maleje od 5 lat i w 2016 roku wyniosła o ponad 4 tys. mniej niż rok wcześniej – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Liczba ludności w 2016 r. wzrosła tylko w czterech województwach - pomorskim, mazowieckim, małopolskim oraz wielkopolskim. Świętokrzyskie, łódzkie, opolskie i lubelskie – to z kolei regiony, które wyludniają się najszybciej.

Co gorsze w Polsce istnieje zjawisko podwójnego starzenia się, które oznacza, że rośnie nie tylko liczba osób po 66. roku życia, ale także osób w wieku 80+. Według danych GUS współczynnik dzietności w Polsce będzie w najbliższych latach utrzymywał się na poziomie 1,26, zatem poziom reprodukcji będzie daleki od prostej zastępowalności pokoleń. Poziom umieralności będzie obniżał się, sprzyjając wydłużaniu przeciętnego trwania życia. Efektem tych zmian oraz będzie stopniowe zmniejszanie się liczby ludności Polski do około 34 mln w 2050 r.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody